Pożegnanie Leo Messiego z FC Barcelona należy do tego z kategorii bardzo niespodziewanych. Argentyńczyk jeszcze na początku sierpnia myślał, że nic nie stanie na przeszkodzie w tym, żeby podpisał kontrakt z ekipą z Camp Nou. Życie napisało jednak dużo bardziej brutalny scenariusz. Z powodu problemów finansowych, Blaugrana nie była w stanie zarejestrować umowy zawodnika i okazało się, że sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki musi zmienić barwy klubowe.
Zobacz też: Józef Wojciechowski będzie miał dziecko z prawie 50 lat młodszą kobietą! Znamy płeć
Zdecydowanym faworytem do pozyskania Messiego stało się Paris Saint-Germain. Francuzi od samego początku byli gotowi zaoferować zawodnikowi bajeczny kontrakt na poziomie 35-40 milionów euro rocznych zarobków. Sprawa zaczęła się jednak nieco przeciągać w czasie. Czy to oznacza, że pojawiły się jakieś komplikacje? Zdecydowanie nie. Tak przynajmniej twierdzi Khalifa Bin Hamad Al Thani, brat emira Kataru, a wicemistrzowie Francji zasilani są właśnie katarskim kapitałem.
Wysoko postawiony mężczyzna zarzucił nieprawdę doniesieniom mówiącym o tym, jakoby Leo Messi negocjował z innymi klubami. Zapewnił także, że przybycie kapitalnego gracza do Paryża zaplanowane jest na najbliższe 72 godziny. Już wkrótce będziemy mogli zatem mówić w pełni o epokowej zmianie w piłce nożnej, której bohaterem będzie Argentyńczyk ubierający inny trykot niż ten FC Barcelona.