Neymar od kilku miesięcy znowu łączony jest z FC Barcelona. Choć na początku jego ewentualny powrót na Camp Nou eksperci wyśmiewali, to teraz wydaje się on już w zasadzie pewny. Media na Półwyspie Iberyjskim i nie tylko zastanawiają się tylko, kiedy dojdzie do oficjalnego potwierdzenia tego transferu. Według Marcelo Bechlera z "Esporte Interativo" prawdopodobnie może zostać on ogłoszony już we wtorek. Zdaniem znanego dziennikarza własnie tego dnia z ojcem i zarazem agentem Neymara spotka się Andre Cury. Człowiek ten od lat pomaga Barcelonie w negocjacjach z brazylijskimi piłkarzami. To on odpowiadał choćby za poprzednie sprowadzenie przez Blaugranę gwiazdora z Kraju Kawy.
Neymar jest nawet gotowy na sporą obniżkę zarobków. W Paris Saint-Germain, gdzie uchodzi za największą gwiazdę zespołu, rocznie zarabia 36 milionów euro. FC Barcelona nie jest w stanie zapewnić mu takiej gaży, ale wygląda na to, że Brazylijczyk zadowoli się "ledwie" 22 milionami. Tym razem chodzi o coś więcej niż o pieniądze, co dobrze zaprezentowano na portalu sport.es, gdzie napisano: "Finanse nie są dla niego priorytetem. Chciałby w końcu odzyskać radość z gry w piłkę, którą stracił w PSG".
Nie jest przecież tajemnicą, że w Barcelonie Neymar pozostawił wielu przyjaciół zarówno na boisku, jak i na trybunach. Choć część fanów nie mogła mu wybaczyć odejścia do PSG, to niektórzy do dzisiaj na stadion przychodzą w koszulkach z nazwiskiem tego zawodnika. Na murawie z kolei doskonale rozumiał się z Lionelem Messim i Luisem Suarezem. Piłkarze ci tworzyli śmiertelnie niebezpieczne trio i każdy z nich czuł się wyśmienicie przy boku dwóch pozostałych.
Tajemnicą pozostaje kwota odstępnego, jaką Barca będzie musiała zapłacić za powrót Neymara na Camp Nou. Początkowo mówiło się, że PSG zgodzi się wypuścić największą gwiazdę za około 300 milionów euro. Mistrzowie Hiszpanii nie mogą jednak pozwolić sobie na taki wydatek. Pojawił się więc pomysł zapłaty 120-150 milionów i oddania Francuzom Ousmane'a Dembele i Philippe Coutinho. To jednak nie spotkało się z aplauzem fanów i prawdopodobnie kluby znalazły finansowy konsensus.