Sergio Ramos nie zagra w najbliższym meczu Realu Madryt z Deportivo La Coruna i z dotkliwych kar dla Hiszpana to w zasadzie tyle. Gdy w siedemdziesiątej siódmej minucie niedzielnego El Clasico filar madryckiej defensywy opuszczał boisko po czerwonej kartce, można było spokojnie przypuszczać, że czeka go znacznie dłuższa przerwa. Jednak władze ligi uznały, że ewentualna utrata zdrowia przez Lionela Messiego nie była warta więcej niż jedno spotkanie pauzy dla sprawcy brutalnego wejścia.
Jeszcze zabawniejsze wydają się kary finansowe. Ramos, który miesięcznie zarabia pieniądze o jakich inny człowiek może tylko pomarzyć, musi za swoje zachowanie zapłacić... sześćset euro! Real ma uiścić grzywnę w wysokości trzystu pięćdziesięciu euro. Nic dziwnego, że FC Barcelona czuje się bardzo skrzywdzona. Po tym jak gwiazda Camp Nou Neymar otrzymał czerwoną kartkę w Maladze, został zawieszony na aż trzy mecze za klaskanie sędziemu. Okazuje się więc, że dla Hiszpanów ważniejsze niż zdrowie zawodników, stanowiących o sile ligi, są mało znaczące gesty.
W tabeli Primera Division po niedzielnym triumfie w El Clasico prowadzi FC Barcelona. Real Madryt jest drugi i ma tyle samo punktów co "Blaugrana". "Królewscy" mają jeszcze do rozegrania jedno spotkanie więcej - zaległy mecz wyjazdowy z Celtą Vigo.