Dla Montelli to gwiazdka z nieba. Sevilla jest w znakomitej sytuacji. Piąte miejsce w tabeli, ledwie dwa punkty straty do czwartego Realu Madryt, mocny skład, na dodatek wiosna w Lidze Mistrzów i starcia z Manchesterem United. Włoch, który do tej pory pracował na Półwyspie Apenińskim - Roma, Catania, Fiorentina, Sampdoria, Milan - dostał bodaj najlepszy zespół w karierze.
I dostał go, chociaż średnio na niego zasłużył. Nie zbawił Milanu. Na ławce Rossonerich zasiadł 64 razy. Tylko 33 mecze wygrał, aż 13 przegrał i w zeszłym sezonie wprowadził piłkarzy z Mediolanu do Ligi Mistrzów. W obecnych rozgrywkach prowadził klub tylko w 13 kolejkach Serie A i został wyrzucony, bo o ile klub wreszcie ruszył na zakupy, zaczął skupować gwiazdy, o tyle gra pozostała taka sama. Nudna, przewidywalna, z góry stracona na porażkę.
Kontrowersyjna decyzja Sevilli może okazać się zgubna. Tym bardziej, że prasa w Hiszpanii miała używanie. Andaluzyjczycy wyrzucili bowiem trenera chorego na raka prostaty. Eduardo Berizzo. Na dodatek zrobili to tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w momencie, gdy zespół spisywał się naprawdę przyzwoicie. I miał szansę nie tylko walczyć dalej w Lidze Mistrzów, ale też skutecznie o czołową czwórkę La Liga. Gdy wydawało się, że nowy trener okaże się gwiazdą światowego formatu, zatrudniono Montellę.
Czyżby ktoś nie przemyślał swojej decyzji?