I nikogo w stolicy Hiszpanii nie obchodziło, że "Królewscy" dostali nagrodę dla drużyny sezonu, a Carlo Ancelotti został trenerem sezonu. Będąca gotowa do lotu do Francji 50-osobowa delegacja, odwołała lot do Paryża.
Złota Piłka powędrowała w ręce Rodriego, pomocnika Manchesteru City, który latem poprowadził reprezentację Hiszpanii do mistrzostwa Europy. Piłkarz z cienia, nie wywołujący kontrowersji, który nie używa nawet mediów społecznościowych. – To wyjątkowy dzień dla mnie i wszystkich moich bliskich. Pewnego dnia powiedziałem tacie: dosyć, odchodzę z futbolu, moje marzenia się skończyły. Ale on mi powiedział: nie, kontynuujmy, próbujmy do końca. Dziś jestem tutaj i czuję dumę, muszę powiedzieć "dziękuję". Próbuję mówić dzieciakom, że nie muszą być szaleni… mogą być normalnymi ludźmi. Postaraj się zrobić co w twojej mocy, by tak było. Chciałbym podziękować Bogu, bo z tymi wartościami, z tą wytrwałością, na końcu oddaje to Bogu. Manchester City to najlepszy klub na świecie. Mogę powiedzieć: dziękuję bardzo, jesteście wyjątkowi, wiem, że nie zrobiłbym tego bez was. Zdobycie Złotej Piłki jest spełnieniem marzenia, prawdziwym zaszczytem – wyznał, już z główną nagrodą w dłoniach, Rodri. A słowa o szaleństwie, zdaniem niektórych, były wypowiedziane z myślą o, często furiackich, zachowaniach na boisku Viniciusa.
Hiszpan zachował się bardzo skromnie, czym ujął całą widownię. Na scenę musiał wejść o kulach, bowiem od kilku tygodni leczy zerwane więzadło w kolanie.