Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że obecne rozgrywki mogą być dla Barcelony jednymi z najgorszych w całej historii. Klub z Camp Nou borykał się bowiem z ogromnymi problemami finansowymi, co przekładało się także na wyniki sportowe. „Blaugrana” pod wodzą Ronalda Koemana notowała bardzo słabe rezultaty, zajmując miejsce w środkowej części tabeli La Ligi. Punktem zwrotnym okazała się jednak zmiana szkoleniowca – Holendra zastąpił Xavi. Od tego momentu „Duma Katalonii” zaczęła prezentować się coraz lepiej, konsekwentnie pnąc się w górę ligowej stawki. Nawet pomimo ostatniego dołka piłkarze prowadzeni przez 42-latka wciąż znajdują się na pozycji wicelidera i mają ogromne szanse na awans do Ligi Mistrzów. Najprawdopodobniej stanie się zatem to, co jeszcze na początku roku wydawało się kompletnie nierealne.
Nie wszyscy patrzą jednak na całą sytuację w ten sposób. Do tego grona zalicza się m.in. poprzednik Xaviego – Ronald Koeman. Holender podzielił się swoimi spostrzeżeniami podczas golfowego turnieju Koeman Cup. - Fakty są takie, że sytuacja Barcelony, jako drużyny, jest taka sama, jak w momencie, gdy ja odchodziłem. Chcę więc przez to powiedzieć, że roszady na ławce trenerskiej nie zawsze są czymś, co gwarantuje poprawę. Nie chcę jednak nikogo krytykować i pragnę prosić o wsparcie Xaviego, ponieważ szkoleniowiec to niejedyny winny. Mam nadzieję, że prezydent Laporta nauczył się cierpliwości – powiedział 59-latek. - Z pewnością poprawili się w pewnych kwestiach, ale sprowadzili trzech graczy do przodu. W takim wypadku porównywanie się nie jest czymś dobrym. Kiedy odchodziłem, Barcelona miała osiem punktów straty, a teraz jest ich prawie dwa razy tyle. Zadania Xaviego jest też skomplikowane. Potrzeba czasu, by ten klub wrócił na należne mu miejsce. Trzeba myśleć długoterminowo i wierzyć w wizję trenera – dodając po chwili.
Były szkoleniowiec „Blaugrany” nie omieszkał także skrytykować prezydenta klubu z Camp Nou – Joana Laporty. Przypomnijmy, że 59-letni szkoleniowiec odchodził z klubu w nienajlepszej atmosferze. - W moim mniemaniu nie fair jest to, że prezydent dzielił się swoimi wątpliwościami na zewnątrz. Przed kamerami mówił, że nie wie, czy zostanę. W swoim gronie można tak dyskutować, ale w mediach trzeba bronić trenera. Jeśli on nie ma wsparcia, to robi się ciężko – podkreślił Holender.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.