Mecz FC Barcelona - Real Madryt jak zawsze wywołał mnóstwo emocji. Nie tylko wśród kibiców. Choć tym razem na boisku zabrakło wielkich awantur, to gorąco było przy linii bocznej. Tam ze wściekłości szalał Ronald Koeman. Trener, który dostał trudne zadanie poskładania zespołu ze stolicy Katalonii, nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego o przyznaniu rzutu karnego przyjezdnym. Z przekazu wynika, że padały słowa mocno niecenzuralne, a całą sytuację zarejestrowały kamery. Po protestach do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Sergio Ramos i wyprowadził Real na prowadzenie 2:1. "Królewscy" wygrali ostatecznie na Camp Nou 3:1, ale strata ważnych trzech punktów to tylko jedna ze złych wiadomości dla holenderskiego trenera Barcy.
Bartomeu podał się do DYMISJI i zaszokował świat. Powstanie SUPERLIGA?
Okazuje się bowiem, że Ronald Koeman za swoje zachowanie musi liczyć się z potężną karą. Oprócz tego, że jego konto bankowe z pewnością uszczupli się o ładne kilkanaście tysięcy euro, to jeszcze grozi mu zawieszenie. I to nie byle jakie. Za takie okrzyki szkoleniowiec "Dumy Katalonii" może otrzymać nawet 12 spotkań zawieszenia, podczas których nie będzie mógł przebywać na ławce swojej ekipy. Jest jednak furtka.
Kolejny CIOS dla Barcelony. To już jest czarna ROZPACZ, kibice wstrząśnięci
Jak podał holenderski magazyn "Voetbal International" oficjalną skargę do federacji złożyła Barcelona. Działacze klubu przekazały związkowym władzom nagranie asystenta VAR. Miał on mówić sędziemu głównemu, że wcześniej faul popełnił piłkarz Realu, a dopiero później doszło do przewinienia w polu karnym zawodnika Barcy. Zdaniem szefów FC Barcelona Juan Martinez Munuera kompletnie tę sugestię zlekceważył.