Były znakomity reprezentacyjny golkiper ocenił dyspozycję, odporność na stres i przygotowanie mentalne czterech kandydatów. I na własny użytek ułożył sobie własną hierarchię.
O tym, że w tej chwili w pełni zgadza się z najważniejszym wyborem dokonanym przez Czesława Michniewicza, który numerem jeden w reprezentacyjnej bramce ogłosił Wojciecha Szczęsnego, nasz ekspert mówił już w rozmowie z „Super Expressem”. Za plecami golkipera Juventusu trwa jednak zacięta rywalizacja o dwa pozostałe miejsca w samolocie do Kataru.
Jan Tomaszewski o aferze Michniewicza. Bezkompromisowe słowa, to się nie spodoba PZPN
- W tym momencie zdecydowanie wygrywa ją Łukasz Skorupski – ocenia Adam Matysek. - Powiem więcej: dziś wręcz depcze po piętach Szczęsnemu. Ma 31 lat, jest więc w świetnym wieku dla bramkarza, z dużym doświadczeniem z włoskiej ligi – nasz rozmówca wymienia atuty „Skorupa”, o których wiadomo było już wcześniej. Do tego obrazu bramkarz dorzucił jeszcze potężny argument w postaci występu w Rotterdamie. - Zagrał bardzo dobre spotkanie przeciwko Holendrom. Puścił co prawda dwie bramki, ale dał bardzo wyraźny sygnał selekcjonerowi: „Hej, na tego faceta możesz liczyć”. Przed Katarem meczów kontrolnych nie będzie już zbyt wiele. Przynajmniej w jednym z nich powinien zostać jednak sprawdzony raz jeszcze. I jeżeli utrzyma obecną dyspozycję, możemy... mieć niespodziankę na samych mistrzostwach – ocenia Adam Matysek.
Dalej – jego zdaniem – zaczynają się jednak problemy. Czasu na sprawdzanie kandydatów właściwie zupełnie nie ma. - Nie będzie już teraz wielkiego pola manewru, i nie będzie – moim zdaniem – poszukiwań. Za mało czasu, za mało meczów... Chciałbym zobaczyć w spotkaniu reprezentacyjnym na przykład Cezarego Misztę, ale wydaje mi się, że nie trener nie będzie już eksperymentował. Selekcja kandydatów na Katar – przynajmniej na tej pozycji – została zakończono, trzeba tylko dokonać jednego „skreślenia” - uważa Matysek.
Wygląda więc na to, że wybór „tego trzeciego” dokonany zostanie między pozostałymi dwoma uczestnikami czerwcowego zgrupowania: Bartłomiejem Drągowskim a Kamilem Grabarą. Mogło by się z pozoru wydawać, że taka właśnie była między nimi hierarchia, kiedy na nie przyjeżdżali. Sytuacja jednak chyba się zmieniła... - Mówiono, że Bartek Drągowski uratował nas przed wyższą porażką w Brukseli. Ja to oceniam inaczej: przy dwóch-trzech bramkach powinien zachować się lepiej. Wiem, że cała drużyna zagrała katastrofalne spotkanie, a Drągowski parę świetnych momentów miał, ale... nie przekonał mnie. Może gdyby grał regularnie, gdyby przyjechał z pozytywną energią wynikającą z przekonania o dobrym przygotowaniu, byłoby inaczej. Ale miałem wrażenie, że nie czuł boiska, nie czuł bramki, zbyt szybko odsłaniał róg w sytuacji „jeden na jeden” - analizuje Adam Matysek.
Kłopoty Krzysztofa Piątka. Jego klub sięga po znanego napastnika, co dalej z reprezentantem Polski?
Zobacz poniżej, jak Kamil Grabara dorastał do reprezentacji
Nietrudno zatem zgadnąć, że wyżej ocenił występ Kamila Grabary w meczu z Walią. - Na pewno mógł przy straconym golu zachować się lepiej; nie był do końca przygotowany do obrony tego strzału. Ma jednak bardzo znaczący atut w porównaniu z Drągowskim: myślę o jego regularnej grze. To będzie aspekt decydujący dla selekcjonera. Jeżeli Grabara będzie bronić regularnie i utrzyma wysoki poziom prezentowany w lidze w ubiegłym sezonie, pewnie pojedzie na mundial, na razie w roli trzeciego bramkarza – przewiduje Adam Matysek.