Wojciech Szczęsny

i

Autor: Cyfra Sport Wojciech Szczęsny

Bramkarski ekspert „daje na mszę” za Wojciecha Szczęsnego. „Wygląda na to, że wrócił mentalnie. Bo było źle...”

2022-06-17 16:35

W każdym z czterech czerwcowych meczów Polaków w Lidze Narodów naszej bramki bronił inny golkiper. I każdy z nich skapitulował przynajmniej raz. Jeszcze przed pierwszym spotkaniem Czesław Michniewicz jasno dał jednak do zrozumienia, że numerem jeden jest dlań Wojciech Szczęsny. Zresztą na konferencji przed meczem z Belgią w Warszawie zapowiedział, że na bramkarza Juventusu czeka już miejsce w samolocie do Kataru. O tym wyborze porozmawialiśmy z byłym reprezentacyjnym bramkarzem, Adamem Matyskiem.

„Super Express”: - Bramkarze walczący o miano „pierwszego” w reprezentacji powinni mieć komfort psychiczny w postaci jasnej deklaracji selekcjonera?

Adam Matysek: - Przez wiele lat - zwłaszcza za kadencji Adama Nawałki – oglądaliśmy „żonglerkę bramkarzami” w polskiej bramce; myślę oczywiście o Wojciechu Szczęsnym i Łukaszu Fabiańskim. To manewr niezbyt często stosowany w innych reprezentacjach, ale – wobec faktu, że obaj to bardzo solidne postacie – sprawdzał się on w naszej narodowej drużynie. Mieliśmy, mówiąc krótko, nadmiar dobroci na tej pozycji. Były dzięki temu dwa awanse do finałów EURO i awans na mundial 2018. Tymczasem w momencie, kiedy Paulo Sousa oznajmił światu, iż numerem jeden będzie Szczęsny, Wojtek – mam wrażenie – gdzieś zgubił tę swoją topową formę, prezentowaną w okresie rywalizacji z Łukaszem. W ciągu minionego pół roku, a może i więcej, rozegrał w kadrze właściwie tylko jedno znakomite spotkanie: ze Szwecją w Chorzowie. Zresztą on to doskonale wiedział, że wcześniej było po prostu kiepsko.

- Czemu pan tak sądzi?

- Pamiętam jego wypowiedzi po awansie na mundial w wyniku wygranego barażu. Otwarcie mówił wtedy o swoich wcześniejszych błędach w ustawianiu się, w koncentracji.

Czesław Michniewicz na fikuśnym drinku z żoną. Tak topi smutki po porażkach Polaków. Mamy zdjęcia paparazzi

- Czyżby nie służyło mu miano pewniaka?

- Trzeba by jego spytać, czy służy mu ten psychiczny spokój, jaki próbują mu dać selekcjonerzy takimi deklaracjami. Nie sądzę jednak, żeby to „jedynka” go obciążała – był przecież wcześniej „numerem jeden” w Arsenalu, w Juventusie – wielkich klubach. Być może miał jednak w ciągu minionych dwunastu miesięcy trudny okres w swym pozaboiskowym życiu, wpływający na jego poważne błędy błędy w reprezentacji. Traciliśmy przecież sporo bramek, czasami głupich. Nie czytał dobrze gry, źle oceniał lot piłki. Mam nadzieję, że to wszystko już poza nim. Wygląda na to, że „wrócił mentalnie”. Trudno mi przewidzieć, jak sobie poradzi z przyszłością, ale w tym momencie ocena trenera Michniewicza nie jest na wyrost. Może go to „podrajcuje”? Może będzie mieć lepszy kontakt z trenerami bramkarzy w kadrze?

- Musi jednak wytrzymać mentalnie udział w wielkiej imprezie. Wytrzyma?

- Różne historie dzieją się z Wojtkiem na wielkich turniejach, to prawda... Mam nadzieję, że z tego wszystkiego wyrósł – z czerwonych kartek, z kontuzji. Że jego pech, niefart, już się nie powtórzy. Ale tak na wszelki wypadek... dajmy na mszę, żeby nic złego się mu się na mistrzostwach nie przydarzyło!

Grzegorz Krychowiak upodlony przez Rosjan. Porównali go do pudla, padły jeszcze brutalniejsze słowa

Sonda
Czy Wojciech Szczęsny powinien być numerem jeden w polskiej bramce na mundialu?
Najnowsze