Wydał na siebie wyrok
Juventus zdobył Puchar Włoch, a w Serie A zajął trzecie miejsce. Milik strzelił w lidze cztery gole, a cztery bramki dorzucił w krajowym pucharze. - Poprzednie występy Milika w kadrze nie zachwycały - komentuje Piotr Czachowski, najlepszy polski piłkarz w 1991 roku, obecnie ekspert ligi włoskiej. - Wiązało się to z jego sytuacją w Juventusie. Podpisując umowę z tym klubem w pewien sposób wydał na siebie wyrok. Wiedział, że nie będzie pierwszą opcją w ataku. Zdawał sobie sprawę, że będzie grał mniej, że okazja będą występy pucharowe, w których był skuteczny. Nie wiem, czy jak w Juve pojawi się trener Thiago Motta, to poprawi się jego sytuacja. Trudno mi zakładać, że wygryzie ze składu Duszana Vlahovicia czy Federico Chiesę - prognozuje.
Selekcjoner zobaczy z bliska jego podejście
Jednak selekcjoner przypomniał sobie o Miliku i znalazł dla niego miejsce w 29-osobowej kadrze na EURO. - Trener Michał Probierz szanuje tego piłkarza - zaznacza Czachowski. - Daje mu ostatnią szansę. Na zgrupowaniu będzie miał go na podglądzie. Zobaczy z bliska, jak wygląda, jak zachowuje się i jakie ma podejście. Szkoleniowiec oceni, co Milik może dać drużynie. To dla niego ostatni sygnał, żeby w tej kadrze móc dalej grać. Selekcjoner zdaje sobie sprawę, że Polska to nie Brazylia czy Francja i nie możemy sobie pozwolić na pominięcie napastnika Juventusu. Ale piłkarz musi dać trenerowi argumenty. Musi błysnąć skutecznością. Może mieć dwa razy piłkę przy nodze, ale niech zamieni to na gola - podkreśla.
Nie będziemy dusić rywali
Były kadrowicz zaznacza, że w meczach grupowych na EURO nie będziemy rozstawiać rywali. Ważna będzie uważna gra w obronie i nastawienie się na kontry. - Wykorzystywanie sytuacji będzie dla nas ważne, bo to nie my będziemy dusić przeciwnika - prognozuje. - Musi nas cechować zawziętość, zadziorność, bieganie i gra z kontry. Trzeba będzie uważnie zagrać w destrukcji, dokładać cegiełkę po cegiełce. Niech nasi piłkarze pokażą taką postawę jak polscy hokeiści, którzy walczyli z zębem, choć w końcowym rozrachunku nic im to nie dało - przypomina Czachowski.