- Przyjazd na zgrupowanie reprezentacji zawsze wywoływał u mnie wielkie emocje. Tak było przez lata aż do dziś - choć jak zawsze Boruc mówił mrukliwym, cichym głosem, to widać było, że jest wzruszony.
- Moja przygoda z reprezentacją to był rollercoaster, ale niczego nie żałuję - dodał. Zapytany o to, co szczególnie zapamięta z gry dla Polski, Artur odpowiedział, że awanse do mistrzostw świata w Niemczech (2006) i mistrzostw Europy (2008 i 2016).
- No i mecz z Irlandią Północną, w którym strzeliłem samobójczego gola. Wtedy uświadomiłem sobie, co się liczy, co tak naprawdę jest ważne. Jestem dumny, że nie tylko po boiskowych problemach, z którymi się wówczas borykałem, udało mi się podnieść - oznajmił bramkarz angielskiego Bournemouth.
Bramkarz dostanie w meczu z Urugwajem 44 minuty gry. Później zostanie zmieniony.
- 40 i kilka minut? Wystarczy. Nie bądźmy pazerni - zażartował w swoim stylu.
Przez lata jako zawodnik Legii, potem Celticu, Fiorentiny, Southampton i obecnie Bournemouth imponował klasą sportową.
- Z kadrą żegna się piłkarz legenda i wspaniały człowiek. Dziękuję ci Artur za te wszystkie lata wspólnych występów dla Polski - pożegnał golkipera kapitan kadry Robert Lewandowski (29 l.).
Boruc odchodzi jako bramkarz rekordzista, który rozegrał najwięcej meczów w biało-czerwonych barwach. Z Urugwajem wystąpi po raz 65.
Kamil Glik i Łukasz Piszczek zostaną uhonorowani przez PZPN