Broda siwieje, na boisku szaleje

2009-11-14 3:30

Do reprezentacji Polski wraca po dwuletniej przerwie. Kamil Kosowski (32 l.), który w cypryjskim APOEL Nikozja przeżywa drugą młodość, zapewnia: - Nie pęknę przed Rumunami!

"Super Express": - Bardzo długo nie grałeś w kadrze. Straciłeś nadzieję, że jeszcze zostaniesz powołany?

Kamil Kosowski (32 l.): - Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Ale nie nastawiałem się na to powołanie. Bardziej chodziło mi ono po głowie, gdy trenerem został Stefan Majewski. Wtedy go nie dostałem i stwierdziłem, że czekać na powołanie nie ma sensu. Stało się inaczej.

- Jak na powołanie zareagowali koledzy w APOEL?

- Prawie do końca o nim nie wiedzieli. Dokument leżał u dyrektora sportowego, a ja też specjalnie się nie rozgadywałem, bo chwalipiętą nie jestem. Kiedy wreszcie koledzy dowiedzieli się, że mam jechać na kadrę, mocno mi gratulowali.

- Z twoim powołaniem było jednak trochę zamieszania. Trener Ivan Jovanović nie chciał cię puścić na zgrupowanie.

- Trener obawiał się o mnie, bo ostatnio miałem trochę problemów z mięśniem dwugłowym. Ale on sam grał w piłkę, więc rozumie, czym reprezentacja jest dla piłkarza. Poprosił mnie tylko, żebym uważał na siebie i oczywiście życzył szczęścia. A na kadrze porozmawiałem sobie z doktorem i mogłem spokojnie, w ojczystym języku, wytłumaczyć, co dokładnie mi dolega.

- Pracowałeś z trenerem Smudą w Wiśle. Teraz zachowuje się tak samo jak wtedy?

- Zachowanie trenera zawsze będzie takie samo, nawet za 20 lat. To człowiek, który się nie zmienia. Na boisku i poza nim jest zwolennikiem pewnej filozofii. Widać u trenera troszkę takiego niemieckiego charakteru.

- A jak relacje z kilkanaście lat młodszymi kolegami w kadrze?

- Jestem bardzo mile zaskoczony i podbudowany ich postawą. Pamiętam siebie, jak wchodziłem do reprezentacji. I było to bardziej bojaźliwe. Zresztą to już nie są koledzy kilka lat młodsi, tylko zupełnie nowe pokolenie. Spotykają się dwa światy.

- Ty debiut masz już dawno za sobą. Teraz przeżywasz drugą młodość.

- Często słyszę określenie o drugiej młodości, ale ja się tak nie czuję. Kilka lat temu wcale nie byłem gorszym piłkarzem niż teraz. No OK, broda mi siwieje (śmiech).

- Denerwujesz się, gdy widzisz tę siwą brodę w lustrze?

- Mam do siebie dystans i przyzwyczaiłem się do tego. Nie wkurzam się. Wszyscy osiwiejemy, ty też (śmiech).

- Ale poza tym chyba nie masz na co na Cyprze narzekać.

- Cieszę się, że jest jak jest. Bo lepiej już chyba być nie może. Szkoda mi nawet mojej energii życiowej, by zastanawiać się nad ludźmi, którzy twierdzili, że na Cypr jadę na emeryturę. To nie mój problem.

- Trener Smuda już w połowie tygodnia zdradził, że z Rumunią zagrasz w pierwszym składzie. Zadowolony?

- Mam zagrać? Nic o tym nie wiem (śmiech). Ale byłbym szczęśliwy, gdybym mógł posłuchać hymnu na murawie. Co potem? Tylko 90 minut roboty, która sprawia przyjemność. Mam nadzieję, że i mnie, i kibicom mecz będzie się podobał. Wszystko wygląda obiecująco, ale egzamin mamy dzisiaj. Jedno mogę obiecać: nie pęknę.

Najnowsze