Piłkarz Cracovii w rozegranym już na Bali kontrolnym meczu z USA (2:2) strzelił nawet jedną z bramek dla Biało-Czerwonych. Kilkadziesiąt godzin później stał się jednym z antybohaterów polskiej ekipy, jako uczestnik afery alkoholowej. Kosztowała go ona – i trzech jego reprezentacyjnych kolegów – przedwczesny powrót do kraju.
„Kiedy Filip wróci, będziemy sprawę wyjaśniać, rozstrzygać, komentować” – trener „Pasów”, Jacek Zieliński, krótko po informacjach z Indonezji nie chciał szerzej odnosić się do sprawy, kiedy spytaliśmy go o to w poniedziałkowy wieczór, po ligowym meczu jego drużyny w Zabrzu. W przeciwieństwie do swego vis-a-vis w tamtej grze, Jana Urbana, który zaapelował o drugą szansę dla młodych winowajców.
Cała czwórka banitów jest już w Polsce. O wyciągniętych wobec Filipa Wolskiego i Oskara Tomczyka konsekwencjach w czwartek poinformował poznański Lech: obaj są zawodnikami akademii „Kolejorza”. Rózga z kolei tego samego dnia stawił się na rozmowie przy Kałuży w Krakowie.
- Spotkaliśmy się z Filipem i jego rodzicami. Nie słuchaliśmy wyjaśnień, bo zawalił na całej linii – ocenił Jacek Zieliński. - Poniósł już największą karę, bo został wydalony z ekipy, uciekły mu mistrzostwa świata, a to mogła być impreza jego życia – dodawał szkoleniowiec „Pasów”, najwyraźniej osobiście dotknięty nadużycie zaufania, jakie okazał młodemu zawodnikowi, dając mu szansę treningów z pierwszym zespołem oraz okazję do debiutu w ekstraklasie.
- Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy pozostać obojętni na to, co zrobił – zaznaczał Zieliński. A potem ujawnił decyzję co do dalszych losów młodego gracza. - Został przesunięty z pierwszej drużyny do zespołu juniorów i z nimi będzie trenował i grał. Dodatkowo, jako wolontariusz będzie spotykał się z dziećmi w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Natomiast nie mamy zamiaru go kamienować. Robi się czasami głupie rzeczy. Dostanie szansę na rehabilitację – zapewnił.