W reprezentacji Rumunii próżno doszukiwać się gwiazd światowego formatu. Dość powiedzieć, że zdaniem portalu Transfermarkt.de najbardziej wartościowym graczem sobotnich rywali Polaków jest Nicolae Stanciu wyceniany na 7 milionów euro. W kadrze biało-czerwonych jest obecnie aż siedmiu graczy wartych więcej - to Łukasz Fabiański (9 mln), Wojciech Szczęsny (12 mln), Piotr Zieliński (16 mln), Grzegorz Krychowiak (25 mln), Łukasz Teodorczyk (12,5 mln), Arkadiusz Milik (20 mln) i oczywiście Robert Lewandowski (80 mln), a byłoby ich jeszcze więcej, gdyby z powodu nadmiaru kartek nie pauzował Kamil Glik (18 mln).
Mimo to właśnie Stanciu należy uznać za największą gwiazdę reprezentacji Rumunii. 24-latek gra na pozycji ofensywnego pomocnika i jest obecnie klubowym kolegą Łukasza Teodorczyka w Anderlechcie Bruksela. Ma za sobą całkiem przyzwoity sezon, choć z pewnością stać go na więcej - w 47 meczach wszystkich rozgrywek zdobył 12 goli i zanotował 10 asyst. Co ciekawe w kadrze debiutował on w 2013 roku w spotkaniu przeciwko... Polsce. Wtedy prowadzona przez Waldemara Fornalika drużyna występowała w składzie ligowym i wygrała tamto spotkanie aż 4:1. Na kolejny, a pierwszy o punkty mecz w kadrze Stanciu musiał poczekać aż do marca 2016 roku i starcia z Litwą. Od tamtej pory w narodowych barwach rozegrał 13 spotkań, w których zdobył 5 bramek i zanotował 4 asysty.
W eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji wystąpił we wszystkich meczach w wyjściowym składzie. Miał asystę przeciwko Czarnogórze (1:1) oraz dwie asysty i gola przeciwko Armenii (5:0). Mimo stosunkowo małego stażu w reprezentacji to właśnie jego należy obawiać się najbardziej.
Inną gwiazdą - jeśli w ogóle tak można go nazwać - reprezentacji Rumunii jest Ciprian Tatarusanu, bramkarz Fiorentiny. Czemu w tytule nazwaliśmy go fajtłapą? Ze względu na jego "popisy" podczas Euro 2016, kiedy to popełniał wręcz fatalne błędy. Ale pomimo tego nie stracił miejsca między słupkami i na PGE Narodowym w Warszawie najprawdopodobniej też wyjdzie na boisko od pierwszej minuty. 31-latek w kadrze narodowej rozegrał już 43 spotkania i jest jednym z bardziej doświadczonych graczy w drużynie, a w walce o podstawowy skład pokonał Costela Pantilimona - golkipera Watfordu, a kiedyś Manchesteru City. Mimo to nazwanie go bardzo pewnym punktem rumuńskiej drużyny byłoby nadużyciem, szczególnie mając w pamięci jego występy podczas mistrzostw Europy we Francji.
Kolejnym graczem, na którego warto zwrócić uwagę, jest Bogdan Stancu grający dla tureckiego Bursasporu. 29-latek to najlepszy strzelec spośród powołanych na spotkanie z Polską kadrowiczów. W 48 meczach zdobył 12 bramek, ale taki wynik nie powala. Dla porównania najlepszy snajper biało-czerwonych - Robert Lewandowski - w 86 meczach w narodowych barwach strzelił 43 gole.
Pewnym punktem Rumunów powinien być też Vlad Chiriches który w ostatnim eliminacyjnym meczu z Danią był kapitanem swojego zespołu. 27-latek to stoper Napoli i jest jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy naszych sobotnich rywali, dla których rozegrał już 45 spotkań. W listopadzie w Bukareszcie nie zdołał jednak zatrzymać Lewandowskiego, który zdobył wówczas dwa gole.
Analizując obie reprezentacje pod kątem umiejętności poszczególnych piłkarzy o wiele lepiej wypadają Polacy. Ale sam Robert Lewandowski zauważył, że w piłce nożnej indywidualności nie grają, a liczy się zespół. I oby ten w Warszawie znów był lepszy od rumuńskiego.