- Najczęściej dzieli się takie premie w zależności od minut spędzonych na boisku, czyli kto grał najwięcej, ten dostaje najwięcej - mówi "Super Expressowi" Jacek Bąk, 96-krotny reprezentant Polski. - Ale ja byłem jako kapitan reprezentacji zawsze temu przeciwny. Uważałem, że kadra to kadra i powinno się dzielić po równo.
Trybuniarze dostaną tylko symbolicznie
W eliminacjach Euro grało 28 piłkarzy. Jednak tylko jeden wystąpił we wszystkich dziesięciu meczach od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. To Grzegorz Krychowiak. Czy to jemu przypadnie więc największa premia?
Euro 2016: Ile Polska zarobiła za awans?
- Skoro Krychowiak zagrał najwięcej, to powinien dostać najwięcej - mówi Jan Tomaszewski. - Trybuniarzy czy rezerwowych, takich jak Boruc czy Cionek, trzeba wynagrodzić symbolicznie. Bo jednak byli rezerwowymi na każdym spotkaniu, robili atmosferę.
- Czy najlepszy strzelec eliminacji Robert Lewandowski, który zdobył 13 bramek, powinien otrzymać dodatkową premię?
- Broń Boże, tego nie wolno robić - argumentuje Tomaszewski. - Tu nie chodzi o pieniądze, lecz o atmosferę w zespole. Poza tym "Lewy" sam tych bramek nie zdobył, ktoś mu podawał piłkę. Można mu ufundować puchar, a nie jakiś tam pucharek. Milikowi za asysty też nie będziemy dawali premii.
Żeby tylko nie doszło do zgrzytów
Były napastnik kadry Andrzej Juskowiak również uważa, że najbardziej sprawiedliwy byłby podział premii według minut spędzonych na boisku.
- Minuty są najbardziej policzalne. To logiczne, że ci, którzy grali najwięcej, zarobią najwięcej. Ale najważniejsze, żeby po podziale kasy nie doszło do zgrzytów wewnątrz drużyny - przekonuje Jusko.