W ostatnich latach Krychowiak był niepodważalnym liderem drużyny i stanowił jeden z trzonów reprezentacji Polski. Było tak jeszcze podczas zeszłorocznego mundialu, ale wraz z odejściem Czesława Michniewicza i zakontraktowaniem Fernando Santosa wiele się zmieniło. Portugalczyk nie znalazł miejsca dla środkowego pomocnika podczas zgrupowań w marcu i czerwcu. Jest to jedna z najgłośniej komentowanych decyzji Santosa, która wraca jak bumerang przy okazji każdego meczu Biało-Czerwonych. Przez długi czas nieco z boku tej dyskusji pozostawał sam Krychowiak, ale właśnie się to zmieniło. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty 33-latek opowiedział, jak czuje się odstawiony na boczny tor.
Krychowiak ma żal do Santosa o brak kontaktu
- Pierwszy moment nie był łatwy. Nie dostałem powołania, nikt nie zadzwonił - zabolało. Ale z czasem przyjmujesz inne argumenty do swojej świadomości: zmienił się trener, może mieć inną koncepcję, do tego powoli kończy się czas zawodników z mojej generacji. Emocje opadają - zaczął "Krycha". - Ale gdy spędzasz w reprezentacji 10 lat, to ten jeden telefon od trenera do zawodnika powinien być czymś normalnym. To jednak symboliczne okazanie szacunku człowiekowi, który tyle grał dla drużyny narodowej - dodał po chwili. Dziennikarz spytał go też o słowa ojca, który mówił, że w tej sytuacji "zabrakło klasy".
- Może nie ująłbym tego aż tak mocno, jak tata, ale... no jesteśmy facetami. Wystarczyło powiedzieć: "Grzegorz, dzięki za wszystko, ale mam inne plany". Odpowiedziałbym: "Trenerze rozumiem, życzę powodzenia". Wydaje mi się, że piłkarz, który tak długo reprezentuje swój kraj, nie chce dowiadywać się o braku powołania z Instagrama. Nie trzeba bać się pewnych rozmów - ocenił pomocnik Abha Club. Krychowiak nie wykluczył też powrotu do reprezentacji i przyznał, że jest w gronie piłkarzy monitorowanych przez Santosa. Być może dobre występy w klubie prowadzonym przez Czesława Michniewicza pozwolą mu wrócić do kadry już na wrześniowe zgrupowanie.