- Po szybkim biegu czekałem, aż któryś z kolegów pokaże się na dobrej pozycji, ale w końcu postanowiłem skończyć to samemu - mówi "Super Expressowi" Grosicki, dla którego był to już szósty gol w sezonie.
"Super Express": - Znów wszedłeś z ławki. To przez kontuzję?
Kamil Grosicki: - Po trzech meczach przerwy nie dziwiłem się, że zacząłem mecz na ławce. Cieszę się, że zrobiłem swoje, strzeliłem gola i uspokoiłem sytuację na boisku, bo na początku było nerwowo i przegrywaliśmy nawet 0:2.
- A nie jest tak, że trener Montanier będzie cię sadzał na ławie, bo możliwe jest twoje odejście z klubu i woli stawiać na innych?
- Mamy dobrych młodych skrzydłowych i klub ma prawo na nich stawiać. Tacy piłkarze jak Dembele i Ntep są już warci miliony. Mają taki potencjał, że czasami nie dziwię się, że trener ich wystawia, a ja zaczynam na ławie. Konkurencję mam mocną, na pewno nie przegrywam rywalizacji z leszczami.
Kamil Grosicki znów trafił! GOL Polaka po pięknej akcji [WIDEO]
- Zostaniesz w Rennes czy odejdziesz?
- Nie wiem. Myślę, że końcówka okienka transferowego będzie gorąca. Mój menedżer pracuje i do końca stycznia ma czas. Marzy mi się gra w najlepszych ligach w Europie, ale na razie skupiam się na grze w Rennes.
- A nie boisz się zmiany na pół roku przed Euro?
- Nie boję się wyzwań, chociaż w Rennes czuję się bardzo dobrze. Czasami może przyjść oferta życia, która może się już nie powtórzyć. Mam 28 lat. Czuję, że nadszedł mój czas, dojrzałem jako piłkarz, wyznaczyłem sobie cel, żeby iść do przodu i grać w jeszcze mocniejszym klubie.
- A może po prostu chcesz opuścić Francję po listopadowych zamachach?
- We Francji jeszcze nie doszli do siebie po atakach. Byłem z rodziną w Paryżu i widziałem, że jest tam mniej turystów niż kiedyś, mniejsze korki. Ale nie obawiam się życia we Francji, bo los pisze różne scenariusze. Jeśli stąd wyjadę, to ze względu na karierę piłkarską.