„Super Express”: - Zaskoczyło cię powołanie do reprezentacji?
Tomasz Kuszczak (27 l.): - Po cichu na nie liczyłem. Zmienił się trener, jest nowa kadra, a ja zostałem jej częścią. Wszystko jest budowane od nowa i to najlepsza okazja, by przekonać selekcjonera do siebie. Na treningach jest naprawdę ostro, ale to dobrze. Pracujemy nad tym, żeby „klepać” piłkę i nie przetrzymywać jej. Nieco ponad godzina intensywnych zajęć – tak się na Zachodzie pracuje.
- Nie było cię w kadrze półtora roku. Stęskniłeś się?
- Bardzo! Kadra jest czymś wyjątkowym i zawsze chętnie na nią jeździłem. Jestem szczęśliwy, że znów tutaj jestem. Szczególnie, że długo nie byłem powoływany. Nie mam pojęcia z jakiego powodu. Musiałem to jednak zaakceptować. Na szczęście to już za mną i teraz – mam nadzieję – nadchodzą lepsze czasy.
- Rozmawiałeś z trenerem Smudą?
- Dyskutowaliśmy z nim całą drużyną. Ma pomysł na tę drużynę i to bardzo dobrze. A my, pół żartem pół serio mówiąc, nałożyliśmy na siebie zakaz przegrywania (śmiech). Tak powinna piłka wyglądać. Nieważne z jakim przeciwnikiem wychodzisz na boisko. Masz to wygrać! I nieistotne, czy jest to Brazylia, Argentyna, Francja czy Azerbejdżan. Wiadomo, że różnie może się to skończyć, ale trzeba dać z siebie sto procent. I cieszyć się, że jest się w tej drużynie. Bo mecz powinien być świętem. To powtarza zarówno sir Alex Ferguson w Manchesterze jak i tutaj Franciszek Smuda.
- Jak sir Alex Ferguson zareagował na to, że dostałeś powołanie?
- Podszedł do mnie i powiedział, że bardzo się cieszy, że wracam do reprezentacji. 95 procent piłkarzy Manchesteru gra w drużynach narodowych. Nie jest to przyjemne zostać w klubie z garstką graczy. Tym bardziej, że nie jestem wiekowym zawodnikiem i z gry w reprezentacji nigdy nie zrezygnowałem. Nie marnowałem jednak czasu. Zasuwałem na treningach i liczyłem, że to powołanie może przyjdzie. No i tu jestem.
- Przed wyjazdem na kadrę narobiło się jednak trochę szumu. W wywiadzie dla klubowej telewizji powiedziałeś, że Edwin van der Sar cię nie lubi i w ogóle ci nie pomaga.
- Trzeba się znać na żartach. Moją wypowiedź na temat van der Sara można zobaczyć sobie w Internecie, na portalu youtube. I to już od miesiąca, jednak dopiero teraz zrobiło się głośno. Powiedziałem to całkiem świadomie i to był żart. Ale moje słowa zostały przekręcone. Po obejrzeniu filmiku można wywnioskować, co Kuszczak miał na myśli. Polecam. Nie miałem na celu obrażenia nikogo. Trener Ferguson oczywiście zrozumiał, że żartowałem i podszedł do mnie ze śmiechem mówiąc: „Oj, będzie za to kara, zapłacisz”. Rzecz jasna nic nie musiałem płacić, bo trener zna się na żartach.
- A jak zareagował van der Sar?
- Żartował z tego wszystkiego. Powiedział do mnie ze śmiechem: „Tomek, szpilkę mi w plecy wbijasz”. Odpowiedziałem, że zawsze będę mu ją wbijał (śmiech). Edwin wie, że jesteśmy dobrymi kolegami. OK, może ciężko wyobrazić sobie przyjaźń między bramkarzami, ale w naszym przypadku tak właśnie jest. Inna sprawa, że jest to mój konkurent, z którym będę rywalizował, bo wierzę w swoje umiejętności. Ale szanuję go. Nie tylko za to, co osiągnął w piłce, ale też za to, jakim jest człowiekiem. Chodzimy razem na kolacje, gramy w golfa.
- I kto wygrywa?
- Zwykle jest remis (śmiech). Edwin bardzo dobrze gra w golfa, dłużej niż ja. Grają również Ryan Giggs, Paul Scholes, John O'Shea. Oczywiście pytając kogokolwiek w United, kto jest najlepszy, bez wahania wskaże na... siebie! Bo takim klubie właśnie taka jest mentalność – każdy chce być najlepszy.
- Ostatnio w MU zaroiło się od noworodków. Wcześniej ojcem został Dimitar Berbatow. A ostatnio Wayne'owi Rooney'owi urodził się syn, a tobie córka.
- Mamy dobry kontakt z Wayne'm, mieszkamy blisko siebie. Oczywiście więc wiele razy rozmawialiśmy o naszych pociechach. Do humorystycznej sytuacji doszło podczas przyjęcia urodzinowego Wesa Browna, na którym była cała drużyna. Rooney podszedł do mojej dziewczyny i stwierdził, że jest przekonany, że będę miał córkę. Odpowiedziałem, że jemu na pewno urodzi się chłopiec. I się sprawdziło! Wyobrażam sobie, że też jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dla mnie to cudowna chwila. Od kolegów z zespołu dostajemy na przykład masę prezentów.
- Jakich?
- Od ciuszków, po grzechotki. A butów to już córka ma tyle samo, co ja. Ubrań z kolei wystarczy na dwa lata (śmiech). Muszę przyznać, że sprawdziłem się w roli ojca. Byłem pierwszą osobą, która trzymała córkę na rękach. Mało tego! Jako pierwszy przewinąłem moją Laylę. Córeczka tatusia (śmiech). Ostatnio się więc układa – najpierw zostałem ojcem, a teraz jestem na kadrze. Teraz czas na dobry występ w drużynie Smudy.
Kuszczak: Rooney przepowiedział mi córkę
Od półtora roku bezskutecznie czekał na powołanie do reprezentacji Polski. Bramkarz Manchesteru United Tomasz Kuszczak (27 l.) dostał szansę od nowego selekcjonera kadry, Franciszka Smudy (61 l.). I usłyszał jasną deklarację: - Jesteś numerem jeden!