Przez półtora roku występował w juniorskiej drużynie Realu Madryt. Rozwiązał jednak kontrakt z "Królewskimi" i przeniósł się do Piasta Gliwice.
- Z polskiej ligi mam bliżej do reprezentacji - tłumaczy. - Lepiej grać w słabszym zespole niż w lepszym siedzieć na trybunach.
Glik przebojem wdarł się do grona najlepszych polskich obrońców, ale ten sukces znalazł się w cieniu osobistej tragedii piłkarza. Dwa dni przed meczem z Wisłą Kraków dowiedział się o śmierci ojca. Mimo to zdecydował się zagrać i pomógł Piastowi zdobyć punkt. Największą zaletą Glika jest właśnie silna psychika. Tego nauczył się w Realu Madryt od Sergio Ramosa (23 l.).
- Kiedy po raz pierwszy wszedłem do szatni Piasta, Mariusz Muszalik zażartował: "Ty jesteś z Realu? OK, to od dziś nazywasz się Ramos!". Nawet to mi odpowiada, bo w Realu przyjaźniłem się właśnie z Sergio. On był najbardziej otwarty. Kiedyś podszedł do mnie i zapytał, skąd jestem. Nie ma w nim nic z gwiazdora - wspomina Glik, który ma duży udział w tym, że Piast Gliwice utrzymał się w Ekstraklasie:
- Śmiano się z nas, skazywano na spadek, a zagraliśmy wszystkim na nosach. To był dla mnie świetny sezon, trzeba go jeszcze dobrze zakończyć i dziś w Pruszkowie na otwarcie eliminacji młodzieżowych ME pokonać Liechtenstein - mówi Glik.