Była 50. minuta meczu. Dośrodkowanie Marcosa Pizzellego (32 l.) z rzutu wolnego przerodziło się w strzał, który zaskoczył "Fabiana". Bramkarz Swansea miał piłkę na prawej ręce, ale mimo to pozwolił jej wpaść do bramki.
- Myślę, że przy bramce można było się lepiej zachować. Takie sytuacje są bardzo trudne dla bramkarza. Zawsze jest niedosyt, jak ma się piłkę na ręce i wpadnie ona do siatki. Było to niefartowne, bo wpadła mi pod łokieć i wleciała do bramki. W takich sytuacjach trzeba rozpaczliwie interweniować, mnie się nie udało - kręcił głową Fabiański.
Bramkarz jest zadowolony z wydarcia Ormianom trzech punktów, ale podkreśla, że rywale (112. miejsce w rankingu FIFA, Polska - 17.) byli bardzo groźni i wymagający.
- Ormianie naprawdę nieźle się bronili. Po czerwonej kartce jeszcze bardziej skoncentrowali się na defensywie. Wyprowadzali kontrataki, które były bardzo groźne. Musimy szanować te trzy punkty. Świetne zachowanie Roberta, który jak prawdziwy kapitan poprowadził nas do zwycięstwa - podkreśla Fabiański i przyznaje, że kadrowicze odetchnęli z ulgą.
- W szatni była radość i było to "uff". Każdy liczył na to, że zdobędziemy ważne dla nas trzy punkty. Koncentracja była na wysokim poziomie, na pewno nie zlekceważyliśmy rywala. Musimy teraz mocniej się przyłożyć, bo tracimy więcej goli niż na Euro - zauważa.