Do najbliższego zgrupowania reprezentacji Polski zostało jeszcze półtora miesiąca, w klubowych rozgrywkach dochodzi do decydujących rozstrzygnięć, a Fernando Santos jednym wywiadem sprawił, że w ostatnich dniach najwięcej mówi się o czerwcowym zgrupowaniu Biało-Czerwonych. Wszystko za sprawą rozmowy selekcjonera z TVP Sport, w której Portugalczyk szczerze przyznał, że wolałby nie grać towarzyskiego meczu z Niemcami. Tak mocne stanowisko musiało odbić się szerokim echem tuż po oficjalnym potwierdzeniu sparingu, który ma być też pożegnaniem Jakuba Błaszczykowskiego. Santos po raz pierwszy odniósł się również publicznie do afery premiowej, która w dalszym ciągu ciąży nad reprezentacją. 68-latek przyznał, że nie wiedział o tej sprawie przed przyjazdem do Polski i dlatego podjął działania dopiero podczas pierwszego zgrupowania w marcu. Te słowa mocno nie spodobały się Mateuszowi Borkowi, który wręcz rozjechał selekcjonera w programie "Moc Futbolu" emitowanym na Kanale Sportowym.
Mateusz Borek zarzucił kłamstwo Fernando Santosowi
- Fernando Santos mówi, że on nie wiedział o aferze premiowej. To ja pytam: to jaki jest poziom przygotowania do objęcia tej reprezentacji? (...) Tak naprawdę, jeśli nie byłoby tematu afery premiowej, to Fernando Santos nie miałby pracy w Polsce. Gdyby nie było tematu premii, to Czesław Michniewicz po wyjściu z grupy dalej prowadziłby reprezentację. To ja pytam: jakie jest rozpoznanie nowego miejsca pracy, rzeczywistych problemów przez twój sztab, agenta czy doradców? - powiedział komentator TVP. Jego zdaniem niemożliwe jest to, że Grzegorz Mielcarski - zaufany człowiek i doradca wybrany przez selekcjonera - ani razu nie poruszył tego tematu w rozmowach z Santosem i nie poinformował go o bałaganie dookoła kadry.
- Ja po prostu uważam, że mówi nieprawdę. Nie jest możliwe, że temat jest grany przez dwa-trzy miesiące, a Fernando Santos mówi, że on w ogóle nie był świadomy tematu jakiejś afery premiowej - podsumował Borek. Inną z niezrozumiałych kwestii jest dla niego niechęć do konfrontacji z Niemcami. Zdaniem popularnego dziennikarza temat ten istniał od kilku miesięcy i musiał być konsultowany podczas negocjacji Santosa z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Jeżeli było inaczej, nie potrafi tego wytłumaczyć i źle świadczy to o komunikacji na linii trener-związek. A sam sparing jest według niego bardzo dobrym pomysłem.
Stanowski uderzył w Santosa i w PZPN. Ostre słowa, zero litości, "Obustronna amatorka"
Borek bezlitośnie wygarnął Santosowi ws. meczu Polska - Niemcy
- Kończąc ten temat – jest to trochę śmieszne, jak ktoś nie chce grać z Niemcami. Mecze Polska – Niemcy to zawsze święto, coś szczególnego. Wiem, że można straszyć Mołdawią, która zremisowała z reprezentacją Czech. Ale jeśli my dziś nie jesteśmy gotowi jako reprezentacja Polski, żeby zagrać właściwie z Niemcami, szachując siłami poszczególnych zawodników, a cztery dni później pojechać i wysoko pokonać Mołdawię w Kiszynowie, to gdzie my się pchamy? Nie straszmy też tymi Niemcami. Oni zagrali dwa razy dobre 45 minut na mistrzostwach świata, pomęczyli się trochę z Kostaryką, gdzie padło trochę bramek w obie strony i wrócili do domu szybciej, niż reprezentacja Polski - ocenił Borek. Zwrócił też uwagę na fakt, że sam awans na Euro 2024 nie może być celem reprezentacji Santosa i Portugalczyk został zatrudniony po to, żeby osiągnąć sukces podczas turnieju.
Listen on Spreaker.