Jakub Bednarczyk tak potężnie huknął z ponad 20 metrów, że mało brakowało, aby piłka przebiła siatkę bramki drużyny z Oceanii. Dzięki temu trafieniu piłkarze reprezentacji Polski rozpoczęli festiwal strzelecki i wygrali z Tahiti 5:0 na mistrzostwach świata do lat 20. Obrońca niemieckiego St. Pauli w kadrze Jacka Magiery wyrasta na specjalistę od pięknych goli. - Nie byłem w szoku po tym trafieniu, bo Kuba przyzwyczaił nas do takich strzałów. To nie była dla nas żadna nowość - tak efektowne uderzenie kolegi z kadry skomentował Jan Sobociński.
Podobnej urody bramkę Bednarczyk zdobył bowiem w spotkaniu kontrolnym z Japonią (4:1). Jedyna różnica polegała na tym, że przeciwko Azjatom, zanim oddał strzał, to pociągnął z piłką kilkanaście metrów, a z Tahiti trafił z miejsca. Jednak siła uderzenia w obu przypadkach była ogromna. - Gol zdobyty w meczu z Tahiti był najważniejszy w moim życiu. I najładniejszy - przyznał młody piłkarz. - Bramka z Japonią też wyglądała efektownie, ale to był tylko mecz towarzyski. Ciężar spotkania z Tahiti sprawia, że wyżej cenię trafienie z mundialu. Często w klubie, jak i na kadrze, zostaję po treningach i ćwiczę strzały z dalszej odległości. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej... Dobrze, że w meczach reprezentacji piłka „siedzi na nodze” - podkreślił nasz kadrowicz.
29 maja przed kadrą U-20 starcie z liderem grupy Senegalem. Młodzi Polacy chcą tym spotkaniem zapewnić sobie przepustkę do fazy pucharowej. Bednarczyk walczy nie tylko o awans "biało-czerwonych" do kolejnej fazy mundialu, ale i klubową przyszłość. Ostatni rundę spędził na wypożyczeniu z Leverkusen do St. Pauli, gdzie grał w rezerwach. Zdobył tam jednego gola, ale władze klubu z Hamburga chcą zostawić Polaka na kolejne rozgrywki. - Z Tahiti wszyscy oczekiwali od nas efektownego i wysokiego zwycięstwa - podkreślił Bednarczyk. - Teraz przed nami trudniejszy egzamin, bo Senegal znacznie wyżej podniesie poprzeczkę. Ale jesteśmy na to spotkanie przygotowani na sto procent. I fizycznie i mentalnie. Co pokażemy? Jedno mogę obiecać: z naszej strony będzie walka! - zapewnił młodzieżowy reprezentant Polski.
Po triumfie z Tahiti wzrosło morale w polskim zespole. Senegal wygrał na mundialu dwa mecze i nie stracił jeszcze bramki. Czy nasi gracze nie wystraszą się „Lwów Terangi”? - Po Tahiti jesteśmy zbudowani, wyciągniemy wszystkie pozytywne elementy, które pokazaliśmy z tym rywalem – powiedział Radosław Majecki. - Postawimy trudne warunki Senegalowi. Na pewno nie będzie im tak łatwo, jak z Kolumbią czy z Tahiti - przekonywał bramkarz naszej młodzieżówki.