Popularny "Tomek" przyznaje, że Borucowi przytrafiła się katastrofalna wpadka, ale nie może zrozumieć ogólnonarodowej krytyki polskiego bramkarza.
- To, co się dzieje teraz wokół Artura to zwykłe skurw.....Ja wpuszczałem jeszcze gorsze szmaty. Po meczu z RFN byłem chyba najpopularniejszym Polakiem. Połowa chciała mnie zabić, a połowa mnie pocieszała - mówi SE.pl Tomaszewski.
- Artur rzeczywiście zawalił ten mecz. Nie szło mu od początku. Każdemu przydarza się jednak słabszy dzień. Jest dla mnie totalną głupotą, dlaczego tak się go teraz traktuje. Rozumiem, gdyby po meczu wypiął się na wszystkich i powiedział, żeby się odpieprzyli, ale on załamany przyznał się do błędu przed kamerami. Mimo wszystko wielu go jeszcze "skopało" zamiast odpuścić - dodał bohater z Wembley.
Tomaszewski posłużył Borucowi dobrą radą po spotkaniu ze Slowacją. Jest przekonany, że golkiper Celtiku podniesie się po takiej wpadce.
- Wczoraj rozmawiałem z Arturem i powiedziałem mu, że jeszcze nie raz wpuści takiego farfocla. Takie jest życie zwłaszcza bramkarza, kiedy piłka jest jego największym wrogiem. Życzyłem tylko, aby farfocel przydarzył mu się w mało ważnym meczu. Jestem przekonany, że Boruc zagra teraz kilka świetnych meczów. I znów będziemy go wychwalać pod niebiosa. Polacy mają niestety krótką pamięć - zakończył zażenowany "Tomek".