Nie mam żalu do prezydenta

2008-08-04 9:30

Roger Guerreiro zdradza nam, kto codziennie puka do jego drzwi i na kogo będzie głosował w najbliższych wyborach.

Kiedy wchodzi do szatni Legii, często słyszy na przywitanie "cześć, Pereiro". To od czasu, gdy tak nazwał go Lech Kaczyński. Piłkarz nie pogniewał się jednak na głowę państwa za przekręcenia nazwiska i zapewnił nas, że w kolejnych wyborach prezydent może liczyć na jego głos. O ile wcześniej Roger nie wyjedzie z Polski...

Super Express: - Jak to w końcu jest z tym twoim transferem? Zostajesz w Legii czy odchodzisz?

Roger Guerreiro: - Nie wiem, naprawdę. Nikt mi w klubie nic nie mówi. Nawet nie poinformowali mnie, czy chcą mnie zatrzymać czy sprzedać. Trochę to dziwne...

- A ty chciałbyś odejść?

- Wiele osób mówi mi, że kolejny sezon w polskiej lidze to z punktu widzenia rozwoju kariery stracony czas. Ja sam czuję, że to najlepszy moment, żeby się sprawdzić w mocniejszej lidze. Ale z drugiej strony w Legii mi dobrze, jestem lubiany przez kibiców. Dlatego jeśli będę musiał wypełnić kontrakt do końca, to nic złego się nie stanie.

- Tobie się nic nie stanie, ale Legia może stracić duże pieniądze, bo za rok będziesz mógł odejść za darmo.

- Myślę, że w klubie zdają sobie z tego sprawę i nie wydaje mi się, żeby tak szastali pieniędzmi, by rezygnować z okazji zarobienia całkiem sporej sumy za mój transfer.

- W rozmowie z "Super Expressem" twój menedżer, Marcelo Robalinho mówił, że przy wyborze nowego klubu będziesz się kierował między innymi tym, żeby nie zniknąć z pola widzenia Leo Beenhakkera.

- To prawda. Jeszcze przed EURO mówiłem, że niezależnie od tego, w jakim klubie zagram, zawsze będę do dyspozycji selekcjonera. Dlatego nie wyobrażam sobie, żebym miał grać poza Europą. Kiedy byłem w Brazylii na wakacjach, rozmawiałem z szefem FC Sao Paulo, ale powrót do Brazylii na razie nie wchodzi w grę.

- W Brazylii rozmawiałeś nie tylko z władzami Sao Paulo. Podobno byłeś rozchwytywany...

- To prawda. Codziennie wywiady dla radia, dla telewizji. Doceniono tam mój występ na EURO.

- W Polsce chyba też?

- Tak, zwłaszcza... dzieci z mojego osiedla. Po EURO prawie codziennie ktoś puka do moich drzwi. Otwieram, a tam stoi jakiś brzdąc i mówi "poproszę autograf". Mam nadzieję, że jak potem grają w piłkę na podwórku, to biegająci krzyczą "jestem Roger!" (śmiech).

No i wszystkie media się mną zainteresowały, nie tylko sportowe. Magazynowi o urządzaniu wnętrz pokazałem swoje mieszkanie, a gazeta dla kobiet zaproponowała mi wywiad i specjalną sesję zdjęciową. Gdybym przez kilka ostatnich miesięcy kazał sobie płacić za wywiady i zdjęcia, to byłbym bardzo bogatym człowiekiem. (śmiech)

- Twoją dobrą grę w mistrzostwach Europy dostrzegł nawet prezydent Lech Kaczyński. Tyle że chwaląc cię po meczu z Austrią, mówił, że podobał mu się Roger... Pereiro.

- Do tej pory chłopaki w klubie robią sobie żarty. "O, Pereiro przyszedł" - mówią na mój widok. Ale nie mam pretensji do prezydenta. Wprawdzie ja wiem, że on się nazywa Kaczyński, ale nie uważam, że jestem taką gwiazdą, że każdy powinien wiedzieć, jak się nazywam. Zresztą to prezydent Kaczyński dał mi obywatelstwo i na mój głos w wyborach może liczyć.

- Skoro masz podwójne obywatelstwo, to możesz teraz głosować i w Polsce, i w Brazylii?

- Tak, mogę wybierać dwóch prezydentów. Widzicie, jaki jestem potężny?!

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze