Nieważne, czy to sierpień, czy grudzień, pierwsza czy ostatnia kolejka ligowa, a nawet czy są... włosy na głowie, czy nie. Artur Wichniarek (31 l.) wciąż ma wielką ochotę na gole. Już poprzedni sezon był dobry w jego wykonaniu, a ten może być wręcz rekordowy. Na inaugurację Bundesligi, w starciu z Werderem Brema, Wichniar zdobył dwie bramki, dające Arminii Bielefeld remis 2:2. Po pierwszej kolejce Polak jest współliderem w klasyfikacji strzelców.
- Pozbyłeś się włosów, ale forma na szczęście pozostała, nawet poszła w górę...
- Co do fryzury, to odwagi dodała mi żona. Sam trochę się wahałem, ale skoro dostałem zielone światło, to poszło. Żona spojrzała, powiedziała, że jest OK, więc od tej pory właśnie tak będę wyglądał. Taka fryzura jest dużo wygodniejsza w czasie meczu i po nim, choć z drugiejĘ strony króciutko obcięte włosy wymagają częstych wizyt u fryzjera.
- Zmiana przyniosła ci dużo szczęścia...
- Nieraz trafiałem na inaugurację, ale nigdy nie strzeliłem dwóch bramek w pierwszym meczu. Fajnie, że tak się to potoczyło, tym bardziej że te gole bardzo pomogły drużynie. Dwa razy musieliśmy gonić wynik, bo Werder prowadził, jednak w obu przypadkach udawało się wyrównać. Super. A na ten punkt naprawdę w pełni zasłużyliśmy. Za walkę od początku do końca.
- Artur Wichniarek powalczy o koronę króla strzelców?
- Spokojnie, to dopiero pierwsza kolejka. W poprzednim sezonie strzeliłem w Bundeslidze 10 goli i byłoby super, gdyby udało się jeszcze poprawić ten wynik. Dla mnie ważne jest też jeszcze co innego. Może w końcu dzięki tym bramkom przestaną mnie w Polsce krytykować? Bo w niektórych polskich gazetach często czytam, że potrafię strzelać tylko słabeuszom. No to proszę... Werder Brema jest wicemistrzem Niemiec, więc teraz już chyba nikt nie powie, że trafiam tylko tych z końca tabeli.