Team Lewandowscy

i

Autor: Instagram/_rl9 Team Lewandowscy, czyli Robert, Anna i Klara

Oszust próbował wykorzystać Lewandowskich. Chciał na nich nieźle zarobić!

2018-09-26 10:28

Robert i Anna Lewandowscy to obecnie chyba najpopularniejsza i najbardziej rozpoznawalna para w Polsce. Niestety ich sława ma też swoje złe strony, bo czasem próbują ją wykorzystać różnego rodzaju oszuści! O czym przekonała się ostatnio fundacja "Pomaganie Jest Trendy", która tylko dzięki interwencji współpracowników pary nie padła ofiarą naciągacza.

To niestety nie pierwszy raz, gdy oszuści chcieli wykorzystać popularność Roberta i Ani do łatwego i szybkiego zarobku. W zeszłym roku sami Lewandowscy padli ofiarą oszusta, który wyłudził od nich sto tysięcy złotych na leczenie dziecka. Jak się później okazało chory Antoś... w ogóle nie istniał. Tym razem piłkarz i trenerka fitness nie oberwali bezpośrednio, ale ktoś postanowił ich wykorzystać jako narzędzie do zdobycia pieniędzy.

O całej sprawie poinformował Krzysztof Gorzkiewicz, prezes fundacji "Pomaganie Jest Trendy", która do jednej z organizowanych przez siebie akcji chciała zaprosić właśnie kapitana reprezentacji Polski i jego żonę. Tym razem chodziło o czytanie bajek dla dzieci, a z racji tego, że będzie to jubileuszowa edycja wydarzenia, prośbę o udział w całej inicjatywie wysłano właśnie do Lewandowskich. W tym celu skontaktowano się z agentem zawodnika, którym od kilku miesięcy jest Pini Zahavi.

Przeprowadzono wszelkie niezbędne formalności, od weryfikacji danych samej fundacji aż po podpisanie stosownych dokumentów. Osoba podająca się za menedżera "Lewego" potwierdziła jego udział w projekcie na zasadach charytatywnych, ale jednocześnie zażądała uprzedniego przelania 3,5 tys. dolarów na rzecz opłaty za bilety lotnicze. Zdaniem organizatorów akcji wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie.

Okazało się jednak, że w Zahaviego wcielił się... oszust, który chciał wyłudzić pieniądze od fundacji! Jej prezesa poinformował o tym były już agent Lewandowskiego, Cezary Kucharski, oraz otoczenie małżonki piłkarza. - Starałem się oczywiście zachować ostrożność, dlatego rozmawiałem z tym człowiekiem przez telefon, a także podpisaliśmy z nim umowę. Wszystko wyglądało wiarygodnie. Na wniosek tego człowieka zatrudniliśmy ochronę dla “Lewego” oraz przygotowywaliśmy się do wysłania pieniędzy na bilet lotniczy, pozyskując je od sponsora. W ostatniej chwili coś mnie jednak tknęło, by napisać do polskiego managementu Ani Lewandowskiej, by i ona wzięła udział w akcji, gdyż człowiek podający się za Piniego Zahaviego twierdził, że on odpowiada jedynie za aktywności Roberta. Powiadomiłem zatem management Ani, że Robert już został zabukowany, załączyłem umowę i poinformowałem, że dnia następnego planuje zakupić bilety - relackonował Gorzkowski, prezes fundacji.

- Niemalże od razu, za co jestem wdzięczny, zadzwonił do mnie człowiek ze sztabu Lewandowskich informując, że niemożliwe jest, by w planowanym terminie Robert pojawił się w Polsce, bo gra wówczas mecz z Wolfsburgiem, zakazując wysyłania określonej kwoty na wskazane konto, gdyż Lewandowscy, jeśli angażują się w akcje dobroczynne, nie mają w zwyczaju brać jakichkolwiek pieniędzy - dodał.

Chwilowo akcja została zawieszona. Pierwotnie zaplanowano ją na 19 października, ale już wiadomo, że trzeba będzie ją przełożyć aż do czasu uzyskania informacji o udziale w projekcie ze strony Lewandowskich.

Najnowsze