Pomimo zaawansowanego już wieku Santos pokazał się jako dziarski, rześki, pełen energii. Podczas konferencji tryskał humorem i pomysłami, od razu kupując sobie uznanie dziennikarzy i kibiców. Po prezentacji szefostwo PZPN zabrało nowego selekcjonera na obiad, podczas którego Santos pozwolił sobie na piwko. Po tak intensywnym dniu kilka łyków dobrze schłodzonego, złocistego trunku wprowadził na pewno drobny element orzeźwienia.
Fernando Santos zamieszka z rodziną w Warszawie
Na biesiadę nie było jednak zbyt wiele czasu, wszak wieczorem selekcjoner musiał wracać do rodzinnej Portugalii. Prosto z restauracji Santos udał się na lotnisko Chopina i po odebraniu walizki z taksówki błyskawicznie zniknął w terminalu. Przez kilka najbliższych dni nie zobaczymy Portugalczyka w Polsce, ale – przynajmniej z tego co obiecuje – nie powtórzy się sytuacja z czasów kadencji Paulo Sousy, kiedy selekcjoner był rzadkim gościem w kraju pracodawcy. Santos wrócił do Portugalii na kilkanaście dni by uporządkować sprawy prywatne, a potem ma na stałe zamieszkać w Polsce razem z żoną. Santos chce mieć bliski kontakt z polską piłką, ma też być częstym gościem na meczach Ekstraklasy. - Jestem jednym z was. Będę teraz mieszkał w Warszawie. Chcę dobrze poznać kraj, kulturę - to jest bardzo ważne. Praktycznie czuję się jak w domu. Chcę tutaj pozostawić po sobie jakąś spuściznę, żeby coś zostało z korzyścią dla reprezentacji Polski. Chcę chodzić na polskie stadiony, widzieć jak grają Polacy – powiedział Santos, który ma za sobą ośmioletnią pracę w reprezentacji Portugalii, z którą zdobył mistrzostwo Europy.