Od kilku miesięcy Tytoń był w kadrze pewnym punktem. Do niedawna stawiali na niego również w PSV Eindhoven. Jednak ostatnio trener holenderskiego klubu Dick Advocaat posadził polskiego kadrowicza na ławkę rezerwowych.
- Wiem, na co mnie stać, jestem pewny swoich umiejętności - mówi kadrowicz. - Grałem przez ostatnie dwa sezony w lidze, europejskich pucharach i drużynie narodowej. Teraz przyszło mi usiąść na ławce, ale wierzę, że szybko się to zmieni. Nie jest to dla mnie przyjemna sytuacja, ale przecież nie zawsze oglądamy świat w różowych kolorach - zaznacza.
Tytoń zapewnia, że obecna sytuacja w klubie nie wpływa na jego psychikę.
- Podchodzę do tego ze spokojem i dystansem - podkreśla polski bramkarz. - Przecież nie można siedzieć i zastanawiać się: dlaczego nie gram? Trzeba iść dalej, patrzeć do przodu i ja właśnie tak robię - twierdzi Tytoń.
Mimo kłopotów w PSV Polak wierzy, że zagra w meczu z Anglią. - Oglądałem spotkanie Manchesteru City z Borussią, po którym angielski bramkarz Joe Hart był tak komplementowany - przypomina. - Może lepiej, że taki wspaniały mecz rozegrał teraz, a nie właśnie z nami?
Jeżeli Tytoń zagra z Anglią, będzie musiał zatrzymać Wayne'a Rooneya.
- Nie trzeba go przedstawiać. Nazwisko mówi samo za siebie. Jednak niemal każdy z Anglików jest gwiazdą w klubie. Tyle że czasami jest tak, że nie potrzeba gwiazd, żeby wygrać mecz. Wystarczy zaangażowanie i szczęśliwy dzień - twierdzi.
Reprezentacja Anglii jest według Tytonia faworytem naszej grupy eliminacyjnej.
- Anglicy przyjeżdżają do nas po trzy punkty - mówi. - Będzie z nimi ciężko, ale może właśnie to może nam pomóc. Nie skupiam się na tym, że już teraz jest to najważniejsze spotkanie w eliminacjach. Bo nawet jak wygramy, nie zakwalifikujemy się jeszcze do mistrzostw świata. Karty są otwarte. Nawet jeden punkt może mieć znaczenie w końcowym rozrachunku - kończy bramkarz reprezentacji Polski.
Przemysław Ofiara,