Klaudia pochodzi ze sportowej rodziny. Jej ojciec Krystian Kandziora (44 l.) grał w Ekstraklasie w Szombierkach Bytom. Ona sama najpierw była piłkarką, a w styczniu tego roku wyszła za zawodowego piłkarza.
- Żona grała w jednym z zabrzańskich klubów na pozycji prawego pomocnika, jej atutami były technika i szybkość - opowiada "Super Expressowi" Danch.
- Musiała jednak zawiesić piłkarskie buty na kołku, bo urodziła dziecko i nie ma czasu na piłkę. Cały czas jednak interesuje się futbolem, jest pierwszym krytykiem mojej gry. Kiedy trzeba, pochwali, ale kiedy zagram gorzej, potrafi też wytknąć błędy.
Jeszcze niedawno Klaudia była wziętą modelką, jednak w czerwcu po urodzeniu synka Dawida zrobiła sobie przerwę.
- Bardzo często faceci się za nią oglądają, ale to nic dziwnego, bo jest piękną kobietą. Do pozowania być może wróci, ale do piłki już raczej nie. Jednak liczę na to, że moim śladem pójdzie Dawid - uśmiecha się Adam Danch.
Danch jest jednym z wyróżniających się piłkarzy Górnika Zabrze. A jeszcze niedawno zmagał się z poważną chorobą, przewlekłym zapaleniem wątroby.
- To były dla mnie trudne chwile, ale wtedy bardzo pomogli mi Klaudia i rodzina. Poleżałem trochę w szpitalu, ale na szczęście udało mi się z tego wyjść i mogłem wrócić na boisko - podkreśla Danch, który już nie może doczekać się sobotniego meczu ligowego z Podbeskidziem.
- Kibice sądzą, że to będzie dla nas bułka z masłem, ale ja bym Podbeskidzia nie lekceważył. To twardo grający zespół, musimy nastawić się na walkę na całego - zapowiada.