Polska - Czarnogóra. Trudne zadanie Artura Jędrzejczyka

2013-09-06 4:00

Przed Arturem Jędrzejczykiem (25 l.) ciężka próba. W meczu o być albo nie być reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw świata piłkarz rosyjskiego FK Krasnodar musi na prawej obronie zastąpić kontuzjowanego Łukasza Piszczka (28 l.) i powstrzymać największe gwiazdy reprezentacji Czarnogóry: Mirko Vucinicia (29 l.) i Stevana Joveticia (23 l.).

O odpowiednią motywację "Jędzy" kibice mogą być spokojni. Zadbał o to trener… Czarnogórców Branko Brnović (46 l.), kiedy podczas konferencji prasowej powiedział, że zmiennik Piszczka jest słabszy od obrońcy Borussii Dortmund.

Słowa Brnovicia podziałały na Jędrzejczyka jak płachta na byka. - A byka to mój Krasnodar ma w herbie. Dlatego nie miałbym nic przeciwko temu, żebyśmy na Czarnogórców ruszyli z impetem - śmieje się Artur. - Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji. Przegrana czy nawet remis oznacza dla nas koniec szans na awans do mundialu - nie owija w bawełnę piłkarz, który latem zamienił Warszawę na Krasnodar.

- Jestem bardzo przyjemnie zaskoczony Krasnodarem. To 800-tysięczne miasto, bardzo ładne, czyste. Wynajmuję mieszkanie w centrum miasta. Mieszkam na 14. piętrze apartamentowca. Nie jest tanio, bo za wynajem płacę 2 tysiące dolarów miesięcznie, ale w zamian mam naprawdę wysoki standard. Moimi sąsiadami jest czterech kolegów z drużyny, więc w czasie podróży do oddalonej o 20 km od miasta bazy nie ma mowy o nudzie - opowiada Jędrzejczyk.

- Ośrodek treningowy FK to sześć boisk, sauna, siłownia, każdy z piłkarzy ma swój świetnie wyposażony pokój. W samym centrum miasta jest druga baza z 12 boiskami treningowymi. Infrastruktura na superpoziomie - twierdzi były legionista.

Jędrzejczyk jest też pod wrażeniem rosyjskiej Premjer Ligi: - Tu każdy może wygrać z każdym. Gra się z zdecydowanie ciężej niż u nas w Ekstraklasie. Pressing, szybkość, walka. Dlatego tym bardziej się cieszę, że we wszystkich dotąd rozegranych spotkaniach miałem pewne miejsce w składzie - mówi.

W drużynie jest tylko ośmiu Rosjan i tyle samo Brazylijczyków. - Cały czas śmiechy, żarty, śpiewy. To niesamowicie wyluzowani ludzie. Szybko mnie zaakceptowali. Sam lubię robić kawały, więc znaleźliśmy wspólny język, chociaż do zespołu wprowadzali mnie Serbowie i z nimi najbardziej trzymam. Ale atmosfera jest super. Oby równie dobra była w kadrze po zwycięstwie nad Czarnogórą - zaklina rzeczywistość Jędrzejczyk.

Najnowsze