Powrót i pożegnanie króla. Artur Boruc i jego reprezentacyjna legenda

2017-11-08 11:56

Przez lata był prawdziwą ikoną i gwiazdą reprezentacji Polski. Znakomitym piłkarzem, ale też mocną osobowością, przez co zyskał sobie tyle samo zwolenników, co przeciwników. A teraz oficjalnie zakończy karierę w drużynie narodowej. Artur Boruc w spotkaniu z Urugwajem zostanie pożegnany zarówno przez kibiców, jak i kolegów z boiska i sztab szkoleniowy. A my z tej okazji przypominamy jego kadrowe wzloty i upadki.

Bywał postacią kontrowersyjną. Jego słowa czy zachowania często odbijały się szerokim echem, za co można było go albo kochać, albo nienawidzić. Jednak zdecydowanie więcej było tych, którzy Boruca po prostu uwielbiali. Bo nigdy nie robił nic pod publiczkę. Zawsze był sobą - zarówno na boisku, jak i poza nim - przez co nieraz napytał sobie biedy. Ale dzięki temu jego barwną karierę w reprezentacji będziemy wspominać przez lata. Bo kibicom dostarczył mnóstwo wspomnień, zarówno tych pozytywnych, jak i tych mniej szczęśliwych.

Szansa od Janasa

Mimo wielkich umiejętności pierwszym bramkarzem drużyny narodowej został jednak stosunkowo późno, bo dopiero w wieku 26 lat. Debiutował zaledwie dwa lata wcześniej, w 2004 roku w towarzyskim spotkaniu z Irlandią. Już wtedy był ikoną Legii Warszawa, jedną z największych gwiazd nie tylko drużyny, ale całej ligi. Długo musiał jednak uznawać wyższość Jerzego Dudka, który w reprezentacji miał niepodważalne miejsce między słupkami. Przełom nastąpił pod koniec eliminacji MŚ 2006. Wtedy na skutek kontuzji starszego kolegi Boruc wskoczył do pierwszego składu, którego nie oddał na długie lata. Zaufał mu selekcjoner Paweł Janas i później czerpał wielkie korzyści z tego, że dał szansę niepokornemu golkiperowi.

Mundial w Niemczech zakończył się dla biało-czerwonych rozczarowaniem, ale był jeden zawodnik, który do kraju mógł wracać z podniesioną głową. Boruc bronił kapitalnie - szczególnie w meczu z Niemcami, gdzie kilka razy bronił naszą drużynę przed dużo dotkliwszą porażką, niż 0:1. Indywidualne zachwyty nie robiły na nim wrażenia, bo zawsze ponad wszystko cenił dobro zespołu. Ale świetny występ na mistrzostwach wypromował go jako bramkarza klasy światowej. Niestety z orzełkiem na piersi zwykle niespełnionego.

Dwa lata później przyszedł pierwszy w historii awans Polaków na mistrzostwa Europy. Boruc znów miał w tym niebagatelny udział, ale po turnieju znów musiał obejść się smakiem, bo biało-czerwoni odpadli po fazie grupowej. Ale powtórzyła się historia z mundialu - 28-letni bramkarz po raz kolejny był narodowym bohaterem. Jego kapitalne parady ze spotkań z Austrią czy Niemcami na lata zapadły w pamięci kibiców.

Konflikt ze Smudą i "afera samolotowa"

Wtedy jednak zaczęły się schody związane z niepokornym charakterem Boruca. Tuż po Euro 2008 został zawieszony za "niedopuszczalne i nieodpowiedzialne zachowania" po meczu towarzyskim z Ukrainą. Oprócz niego z kadry wylecieli też Dariusz Dudka i Radosław Majewski. Bramkarz jednak szybko odkupił swoje winy, bo kolejny mecz w biało-czerwonych barwach rozegrał już w październiku w eliminacjach do MŚ 2010. Niestety walka o mundial w RPA była nieudana dla całej kadry, a Boruc stał się jednym z kozłów ofiarnych. Szczególnie pamiętano mu katastrofalny błąd w wyjazdowym spotkaniu z Irlandią Północną w Belfaście, gdzie biało-czerwoni przegrali 2:3, a sam golkiper do spółki z Michałem Żewłakowem zawalili decydującego gola.

Jeszcze w trakcie eliminacji stracił miejsce w składzie reprezentacji, do której nie był powoływany przez kolejne półtora roku. Nie ufał mu nowy selekcjoner Franciszek Smuda, który objął stery po Leo Beenhakerze i tymczasowym szkoleniowcu Stefanie Majewskim. Boruc dostał wreszcie szansę w towarzyskim spotkaniu z Ukrainą w 2010 roku, ale po raz kolejny nie wytrzymał w kadrze długo i został z niej usunięty dyscyplinarnie. Wszystko przez tzw. "aferę samolotową" po meczu z Grecją. Wraz z Żewłakowem podpadli selekcjonerowi za to, że rzekomo spożywali alkohol podczas podróży powrotnej. Powodów takiej decyzji było jednak więcej, bo Smuda nie był zadowolony za zachowania obu zawodników podczas zgrupowania.

Powrót i pożegnanie króla

Na powołania doświadczony bramkarz nie mógł liczyć aż do lutego 2013 roku, a w kolejnych miesiącach był już podstawowym zawodnikiem u Waldemara Fornalika. To on brał udział w większości meczów nieudanych eliminacji do MŚ 2014, ale jego era skończyła się, gdy selekcjonerem został Adam Nawałka. Ten stawiał na Łukasza Fabiańskiego lub Wojciecha Szczęsnego, jednak Boruc długo był trzecim bramkarzem i znakomicie odnajdował się w tej roli. Choć nie mógł być główną postacią reprezentacji na boisku, to pozostawał jej kluczowym członkiem w szatni i poza murawą. W marcu tego roku ogłosił jednak, że zamierza zakończyć karierę w drużynie narodowej. Nie był powoływany na ostatnie spotkania Polski, a w starciu z Urugwajem dostanie okazję do swojego sześćdziesiątego piątego występu z orzełkiem na piersi. A przy okazji do pożegnania z kibicami i kolegami z zespołu.

Zobacz: Robert Lewandowski przesłuchany przez prokuraturę! Chodzi o 100 tysięcy złotych

Przeczytaj: TVP zakpiło z Tomasza Hajty przed meczem Polska - Urugwaj. Zobacz WIDEO

Sprawdź: Bramkarz rekordzista żegna się z kadrą

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze