W ostatnim czasie Polski Związek Piłki Nożnej oraz reprezentacja Polski nie może się pochwalić spokojem. W ostatnich dniach kibice biało-czerwonych żyli sensacyjnymi doniesieniami o tym, że Fernando Santos jest kuszony przez saudyjski Al-Shabab i miałby po cichu uciec ze stanowiska. Ostatecznie dopiero po kilku godzinach od pierwszej plotki sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski uspokoił fanów twierdząc, że udało się dodzwonić do selekcjonera. Błyskawicznie po tej sprawie wróciła także historia z Mirosławem Stasiakiem, który poleciał z reprezentacją Polski do Kiszyniowa na mecz z Mołdawią.
Prezes firmy, która zabrała Mirosława Stasiaka do Kiszyniowa odpowiada na pytania! Zabrał głos po wielkiej aferze
Bartłomiej Kubiak z portalu "sport.pl" skontaktował się z Grzegorzem Krupą, prezesem i współwłaścicielem spółki Polskie Media Ubezpieczeniowe, wydawcy serwisu Inszury.pl, który wziął na siebie winę za zaproszenie Stasiaka na mecz. Prezes firmy wyjaśnił, że bilet skazanemu za korupcję byłemu działaczowi piłkarskiemu miał przekazać jeden z pracowników, a on z kolei nawet nie zna Stasiaka i co więcej, miał nawet nigdy nie widzieć.
Prezes firmy, która zabrała Stasiaka na mecz z Mołdawią zabrał głos po wielkiej aferze! Przerwał milczenie
- Jest pan kolejną osobą, która mnie o to pyta. Ale rozumiem. Co prawda wydaliśmy oświadczenie, w którym wyjaśnialiśmy już tę kwestię, ale jak pan pyta mnie znowu, odpowiem. To było tak, że ktoś - ja wiem, kto, ale proszę mi wybaczyć, że nie będę ujawniał personaliów tej osoby - dostał od nas dwa bilety. I to właśnie ta osoba zaprosiła pana Stasiaka na wyjazd i mecz do Mołdawii. (...) powtarzam: nie znam tego pana. Nigdy w życiu nie widziałem go na oczy. - tłumaczył w rozmowie z portalem "sport.pl" Grzegorz Krupa przekonując, że nawet gdyby poznał go wcześniej, to pewnie nie skojarzyłby go w aferą korupcyjną w polskiej piłce sprzed lat.