Poprzedni mecz w Chorzowie reprezentacja Polski zagrała na zakończenie pamiętnych - z dość nieprzyjemnych względów - eliminacji do mistrzostw świata 2010 w RPA. Jesienią 2009 roku przegraliśmy tam ze Słowacją 0:1 po samobójczym golu Seweryna Gancarczyka, a to wątpliwej jakości widowisko śledziło zaledwie kilka tysięcy kibiców. Od tamtej pory kadra na Stadionie Śląskim, który przez lata był świadkiem jej wielkich triumfów, się już nie pojawiła. Z czasem domem biało-czerwonych stał się PGE Narodowy w Warszawie, a zabytkowy obiekt na Śląsku przechodził gruntowną modernizację.
Jesienią 2017 roku został jednak wreszcie otwarty. Robił spore wrażenie, a PZPN postanowił zorganizować na nim jeden z marcowych sparingów przed MŚ 2018. I w miniony wtorek podopieczni Adama Nawałki zmierzyli się na nim z Koreą Południową, którą pokonali 3:2. Nie wynik jest jednak najważniejszy, a atmosfera, jaka panowała na stadionie oraz cała infrastruktura, łącznie z murawą na boisku.
Piłkarze, członkowie sztabu szkoleniowego oraz przedstawiciele związku byli Stadionem Śląskim po prostu oczarowani, a ciepłych słów pod adresem tego obiektu nie szczędzili Adam Nawałka czy Zbigniew Boniek. I wygląda na to, że kolejna przerwa w występach reprezentacji Polski w Chorzowie tym razem nie potrwa ponad osiem lat, a dużo krócej.
- Po spotkaniu z Koreą byliśmy chwaleni za organizację. Pozytywnie wypowiadał się sztab szkoleniowy, piłkarze, kibice i przedstawiciele PZPN. Postaramy się więc, by w październiku kadra znowu u nas zagrała. Z Portugalią albo Włochami - powiedział Adam Pawlicki, główny specjalista ds. PR Stadionu Śląskiego, cytowany przez "Przegląd Sportowy".
Chodzi o mecze Ligi Narodów. Przypomnijmy, że biało-czerwoni w grupie zmierzą się właśnie z Portugalią i Włochami. Z tym pierwszym rywalem zagramy 11 października, a z tym drugim - trzy dni później. Jeśli Stadion Śląski gościłby to pierwsze spotkanie, odbyłoby się ono w dwunastą rocznicę słynnego starcia z obecnymi mistrzami Europy w eliminacjach do Euro 2008. Wtedy też po dwóch trafieniach Euzebiusza Smolarka wygraliśmy 2:1, a Cristiano Ronaldo został zatrzymany przez szalejących na bokach defensywy Grzegorza Bronowickiego i Pawła Golańskiego. Decyzje co do stadionów, na których zostaną rozegrane oba mecze, mają zapaść w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.