Artur Boruc (28 lat) zupełnie stracił głowę dla Sary Manei (23 l.). "Super Express" zdobył dowody potwierdzające, że piłkarz Celticu mieszka ze swoją miłością w Glasgow. Bramkarz reprezentacji Polski opiekuje się nie tylko nową dziewczyną, ale i jej dzieckiem, które przebywa razem z nimi w Szkocji.
Po pełnym wrażeń pobycie w Polsce (publiczne obcałowywanie się, piwo, papierosy) Boruc wrócił już do Glasgow, zabierając ze sobą Sarę. Piłkarz jest w niej tak zakochany, że nie wyobrażał sobie ani dnia rozłąki. Boruc, Sara i jej córeczka mieszkają w pięknym apartamencie na obrzeżach Glasgow. Artur stara się spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Zaraz po treningu wraca do domu i wybiera się z nową dziewczyną na spacer i zakupy.
Nasz bramkarz stracił głowę nie tylko dla dziewczyny, stracił ją również na boisku, o czym świadczy jego zachowanie w trakcie sobotniego spotkania z St. Mirren (3:1). W pierwszej połowie Polak bezmyślnie zaatakował poza polem karnym napastnika rywali, ale sędzia był dla niego bardzo łaskawy, pokazując tylko żółtą kartkę. Podobnie wyrozumiały jest dla Polaka trener Gordon Strachan, który powiedział, że nie przeszkadza mu picie i palenie Boruca. Może dlatego Artur nie chce opuszczać Szkocji i Celtiku? Skoro wszystko mu tam wolno...