Chyba nikt, nawet w najczarniejszym scenariuszu nie zakładał, że Polacy nie zdołają awansować z tak teoretycznie łatwej grupy. Można było się jedynie zastanawiać, czy biało-czerwoni zajmą pierwsze miejsce, czy też w „najgorszym wypadku” awansują z drugiej lokaty. Realia okazały się bardziej brutalne, bo reprezentacja Polski zajęła ostatecznie trzecie miejsce i musi się ratować w barażach. A to przed startem eliminacji było wręcz nie do pomyślenia. Zwłaszcza, że na stanowisko selekcjonera powołany został Fernando Santos.
Portugalczyk to trener z najlepszym CV, jaki pracował w kadrze. Niestety okazało się, że doświadczenie nie dało biało-czerwonym nic, bo pod jego wodzą doznaliśmy kompromitującej porażki z Mołdawią, czy też przegraliśmy z Albanią na wyjeździe w fatalnym stylu. Jeszcze przed końcem eliminacji pożegnano się z Santosem, na którego wciąż spada wielka krytyka.
W negatywnej opinii o Portugalczyku nie zamierzał hamować się Tomasz Hajto. - Trzeba wziąć na klatę, że Fernando Santos był największym nieporozumieniem ostatnich 20 lat, jeśli chodzi o zatrudnienie trenera w PZPN-ie. Dziadzio z Portugalii – powiedział były reprezentant Polski w Polsacie Sport. - Sam się oszukałem jego uśmiechem i pewnością siebie. Przyjechał do Polski kompletnie nieprzygotowany. Wspierajmy teraz Michała Probierza, niech kleci i buduje atmosferę – uważa Hajto.