Reprezentacja Polski pewnie awansowała na Euro 2020, wygrywając swoją grupę eliminacyjną. Robert Lewandowski i spółka w pokonanym polu zostawili między innymi Austrię, Słowenię czy Izrael. Zadanie zostało wykonane, więc teraz piłkarze Jerzego Brzęczka mogą spodziewać się sowitych przelewów na swoje konta. Portal sport.pl ustalił, że łącznie do podziału jest 12 milionów złotych. Teraz czas pokroić ten tort. Na zgrupowania w trakcie eliminacji Euro 2020 zostało powołanych 36 zawodników i na nich trzeba podzielić pulę. Kilka lat temu sami piłkarze zdecydowali, że pieniądze chcą otrzymywać dopiero za wykonane zadanie. Z czasem zmienił się jednak system podziału pieniędzy. Na pierwszy rzut oka wydaje się on sprawiedliwi - wzbogacą się przede wszystkim ci, którzy grali regularnie i wywarli największy wpływ na kadrę w eliminacjach do przyszłorocznego czempionatu Starego Kontynentu.
Okazało się, że udział w zgrupowaniach i eliminacyjnych grach do Euro 2020 jest specjalnie punktowany. Jeśli zawodnik zagrał w wyjściowym składzie, to otrzymywał trzy punkty. "Oczko" mniej przypisywano piłkarzowi, który wszedł na plac gry z ławki. Jeden punkt z kolei otrzymywał powołany zapisany w protokole, ale nie grający - w praktyce ten, który przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Zniknęła premia dla sportowca bez żadnego wkładu w awans, tylko przyjeżdżającego na zgrupowanie. Wśród podopiecznych selekcjonera Brzęczka znalazł się tylko jeden taki. Mowa o Szymonie Żurkowskim. Pieniądze podzieli więc między siebie 35 reprezentantów. Z zestawienia opublikowanego przez sport.pl możemy dowiedzieć się, kto zarobi na eliminacjach najwięcej, a kto - najmniej. O dziwo liderem nie jest kapitan czyli Robert Lewandowski.
Polecany artykuł:
Tylko dwóch zawodników Brzęczka zgarnęło maksymalną liczbę punktów. To Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński, którzy rozpoczynali od pierwszych minut wszystkie spotkania eliminacji. Z wyliczeń wynika, że obaj dostaną po 751 tysięcy złotych za swój wkład w awans na Euro 2020. Dalej są Robert Lewandowski i Kamil Grosicki. Obaj na ławce rozpoczęli zmagania w Izraelu. Pierwszy z nich wszedł jednak na boisko i dzięki temu zarobi 726 tysięcy złotych, podczas gry drugi placu w Jerozolimie nawet nie powąchał i wzbogaci się po eliminacjach o 701 tysięcy złotych.
Uwagę przyciąga także premia dla Łukasza Skorupskiego. Bramkarz nie wystąpił choćby przez sekundę, ale wszystkie spotkania obejrzał z wysokości ławki. W związku z tym na jego konto ma wpłynąć aż 250 tysięcy złotych.