Nie straszni im światowi giganci
Złoty okres polskiej kadry zaczął się dwa lata wcześniej. Podopieczni trenera Kazimierza Górskiego zostali mistrzami olimpijskimi. Jednak złoty medal z Monachium nie stawiał nas w RFN w roli faworytów. Szczególnie, że los zetknął nas z potęgami. Tyle że polski zespół nie wystraszył się utytułowanych rywali jak Argentyna (3:2) i Włochy (2:1). Wprawdzie ci ostatni byli wicemistrzami świata, ale już po po I rundzie musieli wracać do domu. Po drodze jeszcze polska nawałnica zmiotła w grupie Haiti (7:0), a Andrzej Szarmach zanotował hat-tricka. To wciąż najwyższe zwycięstwo w historii występów Biało-czerwonych w finałach.
Ulewa we Frankfurcie
W II rundzie nic się nie zmieniło, a o sile „Orłów Górskiego” przekonała się Szwecja (1:0) i Jugosławia (2:1). O awansie do finału miał zadecydować ostatni mecz grupowy z gospodarzami. Przed zawodami we Frankfurcie rozpętała się ulewa, która sprawiła, że boisko nie nadawało się do gry. Jednak austriacki sędzia Erich Linemayr zdecydował o rozegraniu tego „meczu na wodzie”. Warunki sprzyjały niemieckim piłkarzom, którzy po golu Gerda Muellera w drugiej połowie wygrali 1:0 i zajęli pierwsze miejsce w grupie, oznaczające przepustkę do finału. Do historii przeszedł za to Jan Tomaszewski. Polski bramkarz obronił drugi rzut karny w tym turnieju, którego wykonawcą był Uli Hoeness. To był pierwszy taki wyczyn w dziejach mundialu. Wcześniej naszego golkipera nie dał rady pokonać Szwed Staffan Tapper.
Słońce grzało w Monachium
O ile z RFN graliśmy w deszczu, to z Brazylią o III miejsce przyszło się nam mierzyć w upale. - Graliśmy o nieszczęśliwej porze: o trzeciej po południu - opowiadał przed laty Grzegorz Lato w TVP Sport. - Temperatura była jak w tropiku. Na boisku było ponad 38 stopni. Słońce grzało - opisywał legendarny napastnik.
Wielki sukces trenera Kazimierza Górskiego
To właśnie Lato był bohaterem w Monachium. W drugiej połowie przeprowadził rajd, który rozpoczął... na naszej połowie. Brazylijczycy nie byli w stanie go dogonić. Akcję zakończył strzeleniem bramki na wagę zwycięstwa i historycznego medalu na mundialu. Pokonaliśmy Brazylię, która broniła mistrzostwa świata. - Patrzyłem jak piłka leciała i tak „naciągałem” ją tym wzrokiem, żeby tylko nie skoczyła gdzieś. Ale wiedziałem, że wpadnie koło słupka. Wielka euforia, trzecie miejsce. Wielki sukces całej reprezentacji, a przede wszystkim wielki sukces naszego wielkiego trenera, Kazimierza Górskiego - wspominał Lato przed laty w TVP Sport.
Reprezentacja Włoch obroni mistrzostwo Europy? Piotr Czachowski o szansach włoskiej kadry na EURO
Jedyna wygrana w historii
W końcówce napastnik Stali Mielec miał jeszcze dwie wyśmienite sytuacje, ale w obu przypadkach górą był bramkarz rywali. To był jego turniej, bo z siedmioma bramkami został królem strzelców. Drugi z pięcioma golami był Szarmach (wspólnie z Johanem Neeskensem). To było pierwsze i jedyne jak do tej pory zwycięstwo Polski w oficjalnych meczach z Brazylią. Wprawdzie pokonaliśmy „Canarinhos” w półfinale IO w Montrealu, ale to spotkanie nie zalicza się do bilansu obu zespołów. Wspomniany Lato jeszcze dwa razy zdobywał bramki z Brazylią. Na MŚ 1978 w Argentynie i dwa lata później w meczu towarzyskim.