„Super Express”: - Wygraliśmy z Łotwą 2:0. Jest światełko w tunelu?
Zdzisław Kręcina: - Czy ja wiem? Nie widziałem zbyt wielu pozytywnych rzeczy. Wie pan, ja piłkarsko mam dość wyszukany smak, więc taka gra, jaką nasi zaprezentowali we wtorek, niekoniecznie wbija mnie w fotel. I w zachwyt. Ale jest jeden wielki plus: wynik z Łotyszami był lepszy niż za trenera Bońka.
- Widzi pan pieczęć Michała Probierza odbitą na grze drużyny narodowej?
- Nie da się po czterech meczach tego ocenić.
- A jego personalne decyzje?
- Chwilami zastanawiające.
- Na przykład?
- Jest Milik, potem go nie ma. Albo nie ma Zalewskiego, a potem przyjeżdża i jest najlepszym chłopem w kadrze. Dziś, już jako kibicowi, a nie działaczowi PZPN, trudno mi pojąć takie wielkie roszady w składzie. Ogromne zamieszanie.
- Szczęsny, Grosicki, Bednarek – filary kadry przez lata, wciąż jeszcze potrzebne drużynie narodowej?
- Selekcjoner jest w trudnej sytuacji. Musi patrzeć na skład pod kątem baraży – i tu trudno z dnia na dzień zastąpić takich graczy. Ale też powinien mieć z tyłu głowy, że trzeba budować ekipę na eliminacje mistrzostw świata. Może powinien się zdecydować na jakąś głębszą rewolucję? Ale – prawdę mówiąc – sam nie wiem czy to dobry pomysł spoglądając na to, czym dysponuje w tej chwili nasza piłka.
- Które z personalnych wyborów Michała Probierza się obroniły?
- Ciekawy jest oczywiście Nicola Zalewski. Daj Boże, żeby Jakub Piotrowski wszedł na stałe na poziom reprezentacyjny… Ale to wciąż mało. Nie zazdroszczę selekcjonerowi, ma strasznie trudne zadanie.
- Mecz z Łotwą niby mieliśmy ustawiony, a jednak znów zdarzyły się długie fragmenty przestoju; na szczęście nie tak kosztowne ja w czerwcu w Mołdawii. Skąd to oddawanie inicjatywy rywalowi?
- Nie potrafię wyjaśnić tych przestojów, braku pomysłu na kontrolowanie meczu przy dobrym wyniku. Niepokojący syndrom. Bo przecież kadrowo nad takimi zespołami górujemy zdecydowanie.
- Zawodzi mental?
- Nie wiem. Zawsze mi się Michał Probierz kojarzył z facetem, który ma niestandardowe – za to dające dobre efekty – sposoby dopingowania klubowych podopiecznych. A tu nawet on nie był w stanie przeciwdziałać tym długim fragmentom „zasypiania” drużyny na boisku.
- Baraże będą do przeskoczenia dla Polaków?
- Pierwszy rywal tak. A potem zaczną się schody… Myślę – patrząc na obecne oblicze reprezentacji – że będzie to trudniejszy baraż niż za czasów Czesława Michniewicza. Jestem pełen obaw. Ale trochę nadziei we mnie zostało.
- Nadziei na co?
- Że kadrze od roku rozbitej mentalnie pomoże samodyscyplina każdego z zawodników i chęć zagrania w finałach ME.
- Z Robertem Lewandowskim w składzie?
- Na EURO jeszcze tak. A potem? Każdy selekcjoner pewnie w tym miejscu powiedziałby: „Nie można z niego zrezygnować”. Ale czas biegnie nieubłaganie i Robert na boisku musi potwierdzać, że jeszcze jest po tej właściwej stronie magicznej bariery; że wciąż potrafi strzelać takie gole, jak we wtorek.