Była 28. minuta pojedynku, gdy fani mediolańskiego zespołu unieśli ręce w geście radości. Chwilę wcześniej niepilnowany w polu karnym Ciro Immobile oddał dobry strzał głową, czym wyprowadził na prowadzenie ekipę przyjezdnych. Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo - 180 sekund później Theo Hernandez posłał miękkie dośrodkowanie w "szesnastkę" rzymian, futbolówkę trącił Piątek, a ta potem odbiła się jeszcze od brzucha Wallace'a i zaskoczyła bezradnego Thomasa Strakoshę.
Początkowo na oficjalnej ligi włoskiej w rubryce zdobywcy bramki widniało nazwisko Polaka. Po upływie kilkunastu minut uległo to jednak zmianie - trafienie uznano jako samobójcze defensora Lazio i tak też już pozostało. Nie ma się zatem co łudzić - były gracz Cracovii nie dopisał na swoje konto czwartego trafienia w obecnym sezonie i na razie musi pozostać przy trzech bramkach, w tym dwóch z rzutów karnych.
Choć Rossoneri w starciu z Lazio pokazali się z nie najgorszej strony, to jednak zanotowali już szóstą porażkę w obecnym sezonie. Sprawia to, że obecnie mają aż osiem punktów straty do strefy awansu do europejskich pucharów. Ich sytuacja jest skomplikowana tym bardziej, że za tydzień zmierzą się na wyjeździe z Juventusem, gdzie po raz ostatni udało im się nie przegrać w sezonie 2010/2011, gdy wygrali 1:0 po golu Gennaro Gattuso.
