Życiorys O'Neilla był pełen wzlotów i upadków. Więcej było niestety tych drugich, których zwieńczenie nadeszło w tegoroczne Boże Narodzenie. Kibice piłki nożnej mogą kojarzyć Urugwajczyka głównie z Serie A, gdzie przez kilka lat rozegrał ponad sto meczów. W latach 1995-2000 był prawdziwym liderem Cagliari, dzięki czemu zapracował na transfer do Juventusu. Wówczas wydawało się, że ma u stóp piłkarski świat, jednak w Turynie spędził zaledwie rok. Dla "Starej Damy" rozegrał tylko 14 spotkań, ale zaliczył w tym klubie debiut w Lidze Mistrzów. Dobre występy na włoskich boiskach znajdowały odzwierciedlenie w karierze reprezentacyjnej. Dla Urugwaju wystąpił 19 razy i strzelił dwa gole, a z narodową drużyną pojechał m.in. na mistrzostwa świata 2002. W Korei i Japonii obejrzał wszystkie mecze z ławki rezerwowych i później zmagał się z ogromnymi problemami.
Nie żyje Fabian O'Neill. Juventus w żałobie w Boże Narodzenie
Już w wieku 30 lat zakończył piłkarską karierę w barwach urugwajskiego Nacionalu, gdzie rozpoczął swoją piłkarską przygodę. Od tamtej pory przegrywał walkę z alkoholem, co odbiło się na jego stanie zdrowia. O'Neill zmagał się z marskością wątroby, przez co był hospitalizowany w 2016 i 2020 roku. W tegoroczne święta ponownie trafił na OIOM i niestety tym razem nie udało się go uratować. Po kilku godzinach na oddziale media poinformowały o śmierci 49-latka.
O byłym piłkarzu nie zapomniał Juventus. Na oficjalnej stronie klubu Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika pojawił się specjalny tekst o zmarłym Urugwajczyku. "Juventus pamięta o Fabianie O'Neillu" - poinformowano też w mediach społecznościowych. Z pewnością takie wieści w Boże Narodzenie potrafią wywołać smutek, a alkoholizm zebrał swoje żniwo.