O Urbańskim i Stalmachu głośno zrobiło się jeszcze w Polsce, gdy zostali najmłodszymi ligowcami w dziejach swych klubów, odpowiednio – Lechii i Górnika Zabrze. Debiuty, a potem kolejne występy na ekstraklasowych boiskach, zwróciły na nich uwagę włoskich klubów – tamtejszych łowców talentów, ale i wielkich postaci. Orędownikiem transferu tego pierwszego do Bologny był ówczesny trener pierwszego zespołu, Siniša Michajlović. - To on osobiście chciał mojej przeprowadzki do Bolonii. Dał mi szansę debiutu w wieku 16 lat w Serie A. – mówi „Super Expressowi” Kacper Urbański, wspominając zmarłego w grudniu ub. roku znakomitego piłkarza, a potem szkoleniowca. - Do dziś jest moim wzorem. Oddałem już pewnie tysiąc strzałów, ale jeszcze mi się nie udało powtórzyć jego wyczynu w postaci goli z czterech kolejnych rzutów wolnych. Więc muszę wykonać kolejnych tysiąc prób. Ale chcę dojść do tego momentu, że będę strzelał te wolne tak jak on.
Stalmach – wykupiony z Górnika przez AC Milan – „na dzień dobry” poznał z kolei Paolo Maldiniego. – Przed podpisaniem umowy mieliśmy okazję przez 30 minut prywatnie porozmawiać z dyrektorem Maldinim. To niesamowite: z jednej strony – ikona futbolu, z drugiej – nastolatek; i rozmowa między nimi zupełnie na luzie – uśmiecha się w rozmowie z „Super Expressem” Grzegorz Stalmach, ojciec Dariusza. To właśnie wtedy goście z Polski usłyszeli słynne włoskie „bella vita”... - „Życie piłkarza jest piękne, zwłaszcza w Mediolanie” Maldini przypomniał synowi, aby nigdy tej dewizy nie zapomniał – dodaje nasz rozmówca. Jego syn z wolna zaczyna doświadczać piękna owej piłki. W lutym zaliczył pierwszego gola w Primaverze, w minionym tygodniu w Młodzieżowej Lidze Mistrzów UEFA strzelił bramkę dającą mediolańczykom awans do półfinału kosztem Atletico Madryt. Jest pierwszym polskim autorem gola na takim szczeblu tych rozgrywek (9 lat wcześniej Igor Łasicki pokonał bramkarza Realu Madryt w 1/8 finału).
Droga Jordana Majchrzaka do Włoch była inna; prosto z rezerw Legii trafił do zespołu juniorów AS Roma, a tam wpadł w oko samego Jose Mourinho. - Być może szokiem dla syna był pierwszy kontakt z gwiazdami, które wcześniej oglądał tylko w telewizji. Ale każdy kolejny trening powodował lepszy kontakt z nimi. I każdy trening jest też dla Jordana świetną nauką – podkreśla ojciec piłkarza, Robert Majchrzak. Jeden obóz pod okiem „The Special One”, drugi, parę razy rola rezerwowego w meczach ligowych, ale bez wejścia na murawę. No i wreszcie stało się: debiut na Stadio Olimpico w spotkaniu Serie A z Sassuolo.
Co będzie dalej? Majchrzak i Urbański w Rącznej pod Krakowem właśnie walczą z reprezentacyjnymi kolegami o awans do finałów ME drużyn U-19. Młodszy o rok Stalmach ze swoim rocznikiem gra w Bułgarii dwumecz z miejscowymi rówieśnikami. Do wielkiej piłki mają już tylko krok; sęk w tym, że ten najtrudniejszy. Warto jednak trzymać za nich kciuki!