– Jest teraz taki spokój ducha, że po tych cieżkich przygotowaniach te pięć lat nie poszło na marne, to srebro naprawdę nas satysfakcjonuje – mówiła Zillmann. – Takie miejsce było minimalnym celem, satysfakcjonującym, miało być lepiej niż w Rio (brąz – red.) – dodała Maria Sajdak, która pod nazwiskiem Springwald zdobywała krążek pięć lat temu na igrzyskach w Brazylii. – Medal jest również cięższy o rok trenowania i doświadczenia oraz przygotowań, Naprawdę jesteśmy zadowolone z tego wyniku – zapewniała Sajdak.
Gdzie jest trener?!
Polki po swoim biegu po dekoracji nawet... nie zobaczyły się z trenerem Jakubem Urbanem. – Co z nim? Nie widziałyśmy się jeszcze – mówiła Zillmann. - Gdzie on jest, czy on nie padł na zawał?!
Marta Wieliczko skomentowała: – Wierzyłyśmy w siebie i swoje możliwości, zrobiłyśmy to, na co nas stać. Oddałyśmy całe serce, włożyłyśmy wszystkie siły, postawiłyśmy vabanque na jedną kartę. Albo wszystko, albo nic!
0.3 sekundy od medalu w Tokio 2020! Oj, jak było blisko... Wioślarze przegrali podium o włos
– Trener powiedział, że w tym momencie miałyśmy mieć szczyt formy i tak się stało – podkreślała Zillmann.
Wioślarki będą świętować. "Sake mi tu lej!"
Agnieszka Kobus-Zawojska przyznała, że... bardzo dobrze spała w noc poprzedzającą finał. – O dziwo, to była moja najlepsza noc w Japonii, oczywiście melatoninę wzięłam, ale pomyślałam sobie o trzech dobrych rzeczach przed snem – opowiadała. – Stwierdziłam, że to będzie nasz dzień i to jest nasz dzień. Bo my dopiero zaczynamy zabawę. Może nie powinnam tego mówić w telewizji, ale jak to było? „Sake mi tu lej!” – śmiała się Kobus-Zawojska, sygnalizując, że wioślarki będą hucznie świętować srebrny medal w Tokio 2020.