- Każdy z nas był, jest lub będzie w tym wieku. I tak naprawdę to, jacy jesteśmy i co możemy zrobić, tkwi tylko w naszej głowie. Od nas zależy, ile możemy z siebie dać. Ja cały czas jestem młody duchem - zadeklarował w rozmowie z „Super Expressem” eks-mistrz świata (2010 i 2016). - I życzę wszystkim, byśmy stale byli młodsi niż jesteśmy.
To dopiero drugi jego start w igrzyskach olimpijskich. Do tego pierwszego, w Rio de Janeiro 2016 przystępował jako mistrz świata. Od początku regat zajmował medalową lokatę, ale końcówka okazała się arcypechowa. Na trasie ostatniego wyścigu znalazł się w miejscu, gdzie nagle zabrakło wiatru, a będący przed nim rywale zdołali zabrać się z wiatrem i odpłynąć. W klasyfikacji spadł na czwarte miejsce.
- Nie da się ukryć, że była w tym także wina i moja i naszego sztabu. Nie przewidzieliśmy takiej sytuacji - nie krył Myszka. - Ale teraz mamy już to przećwiczone, takie wpadki są za nami. I mam nadzieję, że przyjdzie tylko odcinać kupony, od tego, co zdarzyło się wcześniej. A myśl o straconym medalu została całkowicie wymazana z pamięci.
W tym roku deskarz klubu AZS AWFiS Gdańsk zajął 4. miejsca w mistrzostwach świata i Europy. Do niego jednak należało ostatnie słowo przed igrzyskami 2021: wygrał w czerwcu regaty Pucharu Świata w Medembliku w Holandii. Pokonał rywali, z którymi ścigać się będzie w Enoshimie.
- Było to dla mnie bardzo symboliczne i motywujące. Dało mi to dużo „powera”, bo potwierdziło, że poszliśmy w dobrą stronę w przygotowaniach i że wykonana robota miała sens – powiedział najlepszy polski windsurfer, który nie żałuje, że igrzyska zostały przeniesione z roku 2020, chociaż ostatni rok nie był usłany różami.
- W tamtym roku wydawało mi się, że jest bardzo dobrze, ale przyszły problemy. Najpierw pojawiły się trudności z żeglowaniem przy słabym wietrze. W listopadzie złamałem żebro podczas regat. Przez półtora miesiąca byłem wyłączony z pływania. Sezon zacząłem późno, bo w styczniu, Ale zdołałem to nadrobić i cieszę się, że wróciłem do walki o medale. Jestem teraz lepszy i mądrzejszy (śmiech). A doświadczenie z Rio na pewno przekuje się lepsze samopoczucie podczas regat.
40-latek nie ukrywał, że mierzy wysoko:
- Jestem świetnie przygotowany i celuję wyłącznie w trzy najwyższe pozycje. Gdyby ktoś dzisiaj dawał mi jakiś medal, biorę go w ciemno. Ale jeśli „na stole” będzie leżał złoty, to bez zastanowienia wchodzę w złoto.