Artura Partyki nie trzeba przedstawiać żadnemu polskiemu fanowi sportu. Także on przez lata pisał piękne rozdziały historii olimpijskiej "Biało-czerwonych". Skoczek wzwyż ma na swoich koncie dwa medale igrzysk olimpijskich, oba wywalczone w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Zgarnął brąz w 1992 roku w Barcelonie oraz srebro cztery lata później w Atlancie. Tym bardziej więc ma obecnie legitymację ku temu, aby wypowiadać się o polskich sportowcach i podsumowywać ich igrzyskowe poczynania.
Zobacz też: Reprezentacja Polski awansowała na mundial! Sensacyjna decyzja władz
W rozmowie z portalem "Sportowe Fakty" były lekkoatleta jasno podsumowuje olimpijski występ Polaków. - W narodzie było zaniepokojenie. Niemal wszyscy sądzili, że szykuje się dramat. Ale ja jestem do tego przyzwyczajony. Startowałem na trzech igrzyskach i wiem, że drugie tygodnie sporo zmieniają. Rusza lekka atletyka i wiele innych konkurencji. Z ostatnich igrzysk tylko w Atlancie od samego początku zaczęliśmy zdobywać medale i po kilku dniach zajmowaliśmy wysokie miejsce w klasyfikacji. Dlatego wyszedłem z przesłaniem, aby nie panikować, tylko spokojnie zaczekać na ostateczne rozstrzygnięcia. Jak widać, warto było wykazać się cierpliwością - mówi były skoczek wzwyż.
Zobacz też: Najseksowniejsza tenisistka trafiła przed kamery. Fani zachwyceni
I w tej samej rozmowie zaznacza: - Ja mówiłem, że gdybyśmy w lekkiej mieli pięć to byłoby super. Powyżej tej cyfry moglibyśmy zwariować. I okazało się, że nie tylko Amerykanie się pomylili, ale ja również. Przecież zdobyliśmy dziewięć krążków w samej "lekkiej". Warto było zarywać noce, aby oglądać Polaków w akcji. Jesteśmy lekkoatletyczną potęgą.
Występy polskich lekkoatletów w Tokio z pewnością będziemy wspominali z wielką radością. A kolejna okazja do podobnych emocji już za trzy lata w Paryżu!