- Twój rywal zagrał bardzo dobrze, a ty bardzo słabo. Co się stało?
Hubert Hurkacz: - On na pewno zagrał dobre spotkanie, a ja niestety nie zagrałem na sto procent możliwości. Wiedziałem, że muszę skracać wymiany i grać bardziej agresywnie niż lubię. Miałem świadomość, że nie mogę grać za długich wymian.
- Dlaczego? Coś ci dolegało?
- Tak. Byłem zatruty i przez to nie miałem tej energii, którą zazwyczaj mam. Dlatego musiałem skupić się na szybszym rozwiązywaniu akcji, bo przy dłuższych wymianach czułem, że mnie odcina.
- Kiedy zaczęły się te problemy z zatruciem pokarmowym?
- Praktycznie od przylotu tutaj nie znosiłem za dobrze jedzenia, które tutaj jest, a dzisiaj rano było gorzej.
- Apetyty były duże, ale wczoraj Iga Świątek zalała się łzami po porażce, a dzisiaj ty podzieliłeś jej los.
- Przyjeżdżając na igrzyska, marzy się o tym, żeby być w najwyższej formie i grać jak najlepiej. To wielkie przeżycie. Wielka szkoda tej porażki, bo igrzyska nie są za często. Smutno jest po takim niepowodzeniu.
- Twój rywal powiedział, że to dla niego jedno z największych zwycięstw w karierze. A czym dla ciebie jest ta porażka?
- Meczem, który nie wyszedł tak jak chciałem. Na pewno ta porażka jest mega bolesna. Na igrzyskach chce się walczyć i dochodzić jak najdalej. Marzyłem o jak najlepszym wyniku, bo walczyłem też dla polskiej reprezentacji
Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki