Marcus Vinicius da Silva, Arka Gdynia

i

Autor: CYFRA SPORT Marcus Vinicius był bohaterem Arki Gdynia w pierwszym meczu z Midtjylland

Bohater Arki Gdynia Marcus Vinicius: Pokonaliśmy Duńczyków serduchem

2017-07-28 15:13

Trwa piękny sen piłkarzy Arki Gdynia. Po szalonym meczu pokonali 3:2 duński Midtjylland w pierwszym występie w III rundzie eliminacji Ligi Europy. Jednym z bohaterów był Marcus Vinicius (33 l.). Urodzony w Brazylii pomocnik, który od marca posiada polskie obywatelstwo, zdobył dwie bramki.

 

"Super Express": - Jak smakuje zwycięstwo w Lidze Europy?
Marcus Vinicius: - Niesamowicie. To coś wyjątkowego. Cała Gdynia jest szczęśliwa i dumna po tylu latach oczekiwania. Ładne bramki, widowisko, styl i wygrana sprawiają, że jest się z czego cieszyć.
- Czy po takim meczu da się w ogóle zasnąć?
- Ciężko. Poszedłem spać późno, o trzej w nocy, bo emocje we mnie siedziały. Adrenalina zrobiła swoje. Spałem może pięć godzin, bo już około ósmej obudziła mnie córka Gabriela.
- Strzeliłeś dwa gole, a szczególnie ten pierwszy był wyjątkowej urody. Komu je dedykujesz?
- Córce i żonie. Wcześniej dedykowałem małżonce, ale po narodzinach córeczki, która ma sześć miesięcy, trzeba dzielić pół na pół. Długo czekałem na ten moment, bo w rundzie wiosennej nie zdobyłem bramki. Teraz się udało, więc ta przerwa wyszła mi na dobre.
- Macie pretensje do siebie, że tak łatwo w pierwszej połowie Duńczycy strzelili wam bramki?
- Nie, bo liczy się wygrana. Musimy być szczęśliwi z tego wyniku. Graliśmy naprawdę z dobrą, poukładaną i doświadczoną drużyną. Na pewno nie zabrakło nam ambicji i zaangażowania. Będziemy walczyć do końca.
- Co miało wpływ na sukces Arki?
- To był wyjątkowy mecz. Każdy dał serducho i 120-130 procent zaangażowania. Prowadziliśmy, ale nagle dostaliśmy dwa gongi, a mimo to kibice wierzyli w nas. W żadnym momencie nie byli rozczarowani. Doping był niesamowity. Trzeba im za to podziękować, pomagali, byli 12 zawodnikiem. To wszystko złożyło się na wygraną.
- Co się działo po zwycięskim golu Rafała Siemaszki?
- Na ławce denerwowałem się bardziej niż wtedy, gdy byłem na boisku. Jak "Siema" strzelił to było tak, jakby kamień spadł z serca nie tylko mnie, ale każdemu. Niesamowite emocje. Trudno to opisać.
- Wygrana to dobra zaliczka przed rewanżem. Czego należy się spodziewać w Danii?
- Każdy mówi, że wystarczy tylko zremisować. Może nie "tylko", ale "aż" zremisować z nimi. Teraz mieliśmy swój dzień. Będziemy walczyć, aby przejść dalej. Nie na 100, ale właśnie na 130 procent.

 

PIOTR KOŹMIŃSKI VIDEOBLOG: Reklamy z polskimi piłkarzami. Lewandowski zarabia miliony!
Najnowsze