Cristiano Ronaldo

i

Autor: East News Cristiano Ronaldo nie zdąży się wyleczyć na finał LM?

Czwartek z La Liga. Cristiano Ronaldo walnął setkę!

2017-04-13 21:14

Czwartek, to nie tylko przedostatni pracujący dzień tygodnia. To też czas na cykl poświęcony drużynom hiszpańskiej La Liga! Za nami mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów, dlatego też nie obyło się bez nawiązań do tych rozgrywek. Dziś wspomnimy m.in. o setce, którą walnął Cristiano Ronaldo, wyjątkowym sposobie na relaks u Diego Simeone oraz o nowym trenerze Granady, który podjął się dosłownie samobójczej misji. Zapraszamy!

Setka Ronaldo

Prędzej czy później musiało się to stać. W środowy wieczór Cristiano Ronaldo zdobył swoją setną bramkę w europejskich pucharach! Trafiał dla Manchesteru United i Realu Madryt, zarówno w Lidze Mistrzów, jak i Superpucharze Europy. Jubileuszowa bramka może zbyt piękna nie była, ale z pewnością niezwykle ważna, bo dała "Królewskim" bardzo cenne wyjazdowe zwycięstwo z Bayernem Monachium w ćwierćfinale Champions League. Tę piękną historię Portugalczyk zaczął blisko dwanaście lat temu - 12 sierpnia 2005 roku trafił przeciwko Debreczynowi. Od tamtej pory strzelał gole m.in. w finałach LM w 2008 (dla Manchesteru) i 2014 roku (dla Realu). W obu przypadkach jego drużyny wygrywały puchar. I jesteśmy przekonani, że na tym Ronaldo nie będzie chciał poprzestać!


Cristiano Ronaldo 2nd Goal HD - Bayern Munich 1... przez eurofoot4

 

Real zapomniał Casemiro?!

A skoro o "Królewskich" mowa, to niektórych fanów mogła zaniepokoić pewna sytuacja po meczu z Bayernem. Zespół Zinedine'a Zidane'a w dobrym humorze wrócił do Madrytu, ale okazało się, że w kadrze ma pewne ubytki. Do stolicy Hiszpanii nie dotarł bowiem Casemiro, który nawet nie wsiadł do samolotu! Od razu jednak uspokajamy - to nie Real zapomniał swojego kluczowego piłkarza, ale po prostu przedłużyła się jego kontrola antydopingowa, w związku z czym musiał zostać w Monachium. A do klubu wrócił już w samotności, choć zapewne w szampańskim nastroju.

 

Barcelona wypisała się z wyścigu o tytuł

A konkretnie wypisał ją Neymar. W ostatnich tygodniach był tym piłkarzem, który napędzał ataki "Barcy", nawet gdy wybitnie jej nie szło. Ale w sobotnim starciu z Malagą (porażka 0:2) był cieniem samego siebie. Irytował nieudanymi zagraniami i dryblingami, a idealnym podsumowaniem jego występu była idiotyczne zarobiona druga żółta kartka i wyrzucenie z boiska. Jakby tego było mało Brazylijczyk ironicznie klaskał sędziemu i komentował jego decyzję, a pech chciał, że arbiter zapisał wszystko w protokole. To z kolei może oznaczać zawieszenie piłkarza, m.in. na El Clasico z Realem Madryt! Barcelona nie tylko nie wykorzystała potknięcia "Królewskich" i szansy do odrobienia strat, ale jeszcze straciła kluczowego zawodnika. A do tego ten wtorkowy mecz z Juventusem w Lidze Mistrzów...

 

Gomes - idol czy pośmiewisko?

Skoro już jesteśmy przy spotkaniu Barcelony z Juventusem, to jeszcze w jego trakcie do sieci trafiło komiczne zdjęcie. W rolach głównych występują sędzia techniczny Radosław Siejka oraz Andre Gomes. Jeden z fotografów uchwycił moment, gdy polski arbiter z podziwem wpatruje się w portugalskiego piłkarza tuż przed wpuszczeniem go na boisko. Jego mina przypomina nieco te chłopców wyprowadzających na murawę swoich idoli. Istnieje jednak inna interpretacja tego zdjęcia. I jest ona nawet bardziej prawdopodobna. Bo Siejka był po prostu w szoku, że przy stanie 2:0 dla drużyny przeciwnej Luis Enrique wpuszcza na boisko tak dramatycznie słabego piłkarza.

 

Relaks po meczu? Nie u Simeone

Masaż, basen, a czasem po prostu szybki prysznic i udanie się do domu - różne są formy relaksu po zakończonym meczu. Żadna z nich nie obowiązuje jednak w Atletico. Tuż po wygranym meczu Ligi Mistrzów z Leicester podopieczni Diego Simeone zostali przyłapani na tym, jak odpoczywają... trenując! W szatni zamiast wskoczyć do jacuzzi lub kriokomory wsiedli na rowery stacjonarne i ruszyli w trasę. Dokąd? Znając argentyńskiego szkoleniowca mógł im zaproponować na odprężenie jeden z odcinków Tour de France.

 

Samobójcza misja Adamsa

Szok! Niedowierzanie! Konsternacja! Mniej więcej właśnie tak zareagowali zapewne kibice śledzących La Liga, gdy dowiedzieli się, że szkoleniowcem Granady zostanie... Tony Adams. Legendarny obrońca Arsenalu, dla którego będzie to pierwsza trenerska przygoda na takim poziomie (wcześniej trenował FK Kabala z Azerbejdżanu czy angielskie Portsmouth grające na niższych szczeblach ligowych). Od razu wskoczył na głęboką wodę, bo przejął zespół praktycznie skazany na spadek (przedostatnie miejsce w tabeli). A mając na uwadze przygody brytyjskich trenerów w lidze hiszpańskiej (David Moyes w Realu Sociedad czy Gary Neville w Valencii) nie wróżymy mu powodzenia. On sam jest jednak pełen wiary - Przyszedłem tu skopać zawodnikom tyłki i wygrać siedem kolejnych meczów - powiedział buńczucznie na prezentacji. Sęk w tym, że rywalami Granady będą w tym czasie m.in. Real Madryt czy Sevilla... To może być dosłownie samobójcza misja Adamsa, który ma za sobą zawał serca. Oby nie musiał przechodzić kolejnego.

Najnowsze