Thierry Henry

i

Autor: ARCHIWUM

Thierry Henry następcą Arsene'a Wengera? "To byłoby spełnienie marzeń"

2015-02-27 13:24

Arsenal Londyn przegrał u siebie w Lidze Mistrzów z AS Monaco 1:3 i praktycznie stracił szansę na awans do kolejnej rundy. Kibice "Kanonierów", jak po każdym niepowodzeniu ich drużyny, żądają głowy Arsene'a Wengera. Francuz od siedemnastu lat nie potrafi zaistnieć ze swoim zespołem w Europie. Czy jego następcą na trenerskim stołku będzie legendarny napastnik Arsenalu Thierry Henry? Rodzi się jednak główne pytanie - czy warto w ogóle ryzykować?

- Nie wiem, ile jeszcze Wenger zamierza trenować Arsenal. Chcę być jednak w pełni gotowości na przyjęcie ważnej posady trenerskiej w przyszłości. Bycie menedżerem Arsenalu byłoby spełnieniem marzeń, ale najpierw muszę się podszkolić. To jest najważniejsze - mówił Henry podczas "Jonathan Ross Show". Trzeba przyznać, że były piłkarz wybrał sobie ciekawy moment na wypowiedzenie takich słów. Posada Wengera drży w posadach po ostatnim blamażu z Monaco. No własnie... czy aby na pewno?

Francuski menedżer na przestrzeni lat zaliczył mnóstwo wpadek i kompromitujących porażek: 2:8 z Manchesterem United, 0:6 z Chelsea Londyn, 0:4 z AC Milan, czy też pamiętny remis z Newcastle 4:4. Przykładów można mnożyć tutaj wiele. Sedno jest w tym, że za każdym razem wydawało się, że to już koniec Wengera. Tak dłużej być nie może. Rok w rok walka o miejsce w pierwszej czwórce ligi tylko po to, aby awansować do Ligi Mistrzów i odpaść zaraz po wyjściu z grupy. O ile wcześniej można było szukać usprawiedliwień w postaci pecha (losowanie Barcelony i Bayernu Monachium), tak ostatnia porażka z Monaco przelała czarę goryczy. Oczywiście, Arsenal wciąż może awansować, ale mało kto wierzy w zwycięstwo 3:0 na wyjeździe. Już na pewno nie kibice Arsenalu.

Liga Mistrzów: Arsenal na kolanach! Wygrane Monaco i Bayeru

Można by się także przyczepić do tych pechowych losowań w przeszłości. Arsenal sam był sobie winny, gdyż wychodził z grupy z drugiego miejsca. Przegrywali rywalizacje grupowe z takim drużynami jak Schalke 04 Gelsenkirchen czy Szachtar Donieck. Wengerowi od lat kończą się argumenty, a raczej już dawno się skończyły. Widzą to wszyscy, tylko nie zarząd. Być może nikt nie ma odwagi zwolnić Francuza, albo odpowiadają im mierne wyniki sportowe i duże wpływy finansowe.

Załóżmy, że Henry przejmuje stery po Wengerze. Są dwie opcje: wielki sukces albo wielka porażka. Były napastnik, jak sam powiedział, musi się najpierw podszkolić, ale nawet gdy to zrobi musi poważnie przemyśleć swoją decyzję. Widzieliśmy już takie przygody, że legenda klubu zostaje jego trenerem i totalnie zawodzi. Kibicom Arsenalu pękłyby serca, gdyby podobnie stało się z Henrym. Nie jesteśmy pewni, czy warto ryzykować status ikony klubu dla prawdopodobnie nieudanej przygody z posadą trenera pierwszej drużyny. Ale, jak zawsze w takim przypadkach, czas pokaże kto miał rację.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze