Edward Kowalczuk: Kontuzja Lewandowskiego musi się po prostu zaleczyć
Uraz Roberta Lewandowskiego w meczu z Turcją nie wydawał się tak poważny. Kapitan kadry zszedł z boiska już w 31. minucie spotkania, uskarżając się na drobny ból. Bardziej wyglądało to jednak na profilaktykę, niż naprawdę poważną kontuzję. Lewandowski nie utykał, nie wyglądał na ciężko kontuzjowanego piłkarza. - Robert ma lekki uraz, także miejmy nadzieję nie powinno być problemów – uspokajał selekcjoner Michał Probierz. Dlatego też informacja, którą w poniedziałek po południu przekazał sztab medyczny reprezentacji, spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. W Hanowerze porozmawialiśmy o kontuzji Lewandowskiego z fachowcem, byłym trenerem przygotowania fizycznego Hannoveru 96, Edwardem Kowalczukiem.
„Super Express”: - Jaka to jest kontuzja?
Edward Kowalczuk: - Skala tego urazu jest trudna do oceny. Oczywiście ocenia się na podstawie zdjęć z rezonansu. Lekarz reprezentacji ocenił, że nie jest to kompletne zerwanie, tylko naderwanie. Ocenia się skalę urazu pod względem tego, jak wielki jest napływ krwi. Jeśli uszkodzona jest tkanka, to mięsień krwawi, to normalne. I tę krew widać na zdjęciach z rezonansu.
- Jak bardzo mogą pomóc Robertowi wizyty w kriokomorze?
- Leczy się lodem najczęściej, ale kriokomora to jest już wyższy poziom. Ktoś świetnie pomyślał, żeby pod hotelem zainstalować tę komorę do krioterapii. To bardzo pomaga, ale nie mamy też gwarancji, że do tego drugiego meczu się uda. To jest poważna kontuzja mięśniowa i ona musi się po prostu zaleczyć. Pierwsza faza, czyli pierwszy tydzień, to wyłącznie terapia, żadnego wysiłku czy biegania czy innych eksperymentów, bo to może tylko zaszkodzić. W drugim tygodniu można już przygotowywać zawodnika poprzez jazdę na rowerze czy trening biegowy. I jeśli wydolność mięśnia będzie się z dnia na dzień poprawiać, to jest szansa, żeby zawodnika doprowadzić w tym okresie do pełnej sprawności.
- Po Robercie na pierwszy rzut oka nie widać kontuzji, nie kuleje.
- Podejrzewam, że on wziął jakieś środki, które uśmierzają ten ból. W związku z tym jak on się porusza to nie widać, że jest kontuzjowany. Przy takiej kontuzji zawodnik, który nie weźmie leków, to po prostu odczuwa dyskomfort. Ale to, że optycznie nie jesteśmy w stanie ocenić, czy on jest kontuzjowany czy nie, to jest bardzo dobra informacja. Poruszał się prawie normalnie, bo jak wchodził po schodach, to widziałem, że ma lekki problem. Ale generalnie ten wyjściowy stan jest dobry.
- Mówimy o walce o występ w drugim meczu. Ale czy w ogóle dopuszcza pan do siebie myśl, że stanie się cud i Lewandowski zagra w niedzielę z Holandią?
- Ludzie spekulują, ale to jest absolutny nonsens. On jest kontuzjowany, ma problemy, ten uraz jest poważny. W niemieckim języku ocenia się kontuzje mięśniową w trójstopniowej skali: zerrung, czyli naciągnięcie, muskelfaserriss, czyli naderwanie włókna mięśniowego i muskel bundelriss, czyli zerwanie mięśnia. Gdyby to był tylko zerrung, a więc lekka kontuzja mięśnia, można ją wyleczyć w ciągu tygodnia. Ale ponieważ to jest muskelfaserriss, jest raczej mało prawdopodobne, żeby w taki krótkim czasie mógł podjąć trening, nie mówiąc nawet o graniu.
- Czyli nawet występ w meczu z Austrią, który odbędzie się za tydzień, jest pod dużym znakiem zapytania?
- Robert nabawił się tej kontuzji w ostatni poniedziałek. Mówi się, że muskelfaserriss potrzebuje co najmniej dwóch tygodni, także jest to na granicy.
Listen on Spreaker.