- Dziesiąta lokata przed wyścigiem punktowym nie stawiała cię w komfortowej sytuacji. Trzeba było pojechać niemal perfekcyjnie.
- To mnie tak zdenerwowało, że przed tym wyścigiem punktowym powiedziałam sobie: "Kurde, znów to szczęście nie jest po tej mojej stronie, ale to nie zmienia faktu, że dalej mam silne nogi i muszę odpalić na tym punktowym od startu". Mój trener powiedział że mam pojechać jakby jutro miało nie być. I tak pojechałam ten wyścig. Nie mam sobie nic do zarzucenia po tym wyścigu punktowym. Ten medal jest spełnieniem marzeń. One same się nie spełniają, a jeszcze ze wszystkim, co przeszliśmy przez ostatnie dwa lata, to ten medal wszystko wynagradza.
- Twój trener powiedział, że to był najpiękniejszy wyścig, jaki pojechałaś.
- Tak, to był najpiękniejszy wyścig. Aż nie dowierzam w ogóle, jak dzisiaj jechałam ten wyścig i co miałam w nogach. To zasługa oczywiście naszych trenerów,Oddałam wszystko w tym roku w tych przygotowaniach. Były najcięższe w moim życiu. Jak widać, warto ciężko pracować i mam nadzieję, że ten medal w końcu zmieni coś w polskim kolarstwie. I niech to będzie apel do wszystkich, że polscy kolarze mogą zdobywać medale olimpijskie, tylko po prostu potrzebują odpowiedniego wsparcia.
- Kilka tygodni temu miałaś gigantyczną kraksę, która mogła wykluczyć cię z igrzysk. Zerwałaś wtedy więzadło.
- Tak. I po tej kraksie byłam w ogromnym dołku, bo tak naprawdę jak siedziałam po tej kraksie na ziemi, to myślałam sobie, że połamałam obojczyk i już jest po igrzyskach dla mnie. Ale moje kości są twarde. Jak zadzwoniłam wtedy do mojego trenera, to mi powiedział: "Nie, na pewno się nie połamałaś. Przecież ty masz takie twarde kości i tyle kraks już miałaś, a nigdy się nie połamałaś, na pewno wszystko będzie OK". Po badaniach musiałam przez tydzień spuścić z tonu, żeby to się wszystko zagoiło, bo był to bardzo duży ból. I bałam się bardzo, jak to będzie wyglądało, ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Popracowaliśmy z moją fizjoterapeutką i ręka wróciła do pełnej sprawności.